Dlaczego tak wiele osób żyje w biedzie? „Bardzo bolesny, wstydliwy problem”

(fot. Radio Gdańsk)

Prawie dwa miliony Polaków żyło w skrajnym ubóstwie w ubiegłym roku, w tym prawie 400 tys. dzieci, 290 tys. seniorów. 41 proc. gospodarstw domowych w naszym kraju nie jest w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb biologicznych i społecznych, osoby je tworzące żyją w stanie niedostatku. Dlaczego w cywilizowanym kraju część obywateli nie ma pieniędzy na życie? Jak dotrzeć do tych najbardziej potrzebujących? Odpowiedzi w programie „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka szukała z trójmiejskim piekarzem i mistrzem cukiernictwa Grzegorzem Pellowskim oraz Markiem Theusem, prezesem MerCo. 

– To jest rzecz, która niesamowicie smuci, tym bardziej kiedy wiemy, iż zwłaszcza w ostatnich latach 500+, a za chwilę 800+, olbrzymie środki wspierające funkcjonowanie tych rodzin z budżetu państwa, zostały na poprawę ich sytuacji przeznaczone. My nieraz, obserwując nasze środowisko, naszych sąsiadów, członków rodziny, też się nieraz zastanawiamy, z czego wynika, że ktoś jest mniej zaradny życiowo, nie potrafi się w tej rzeczywistości odnaleźć i to, co przewija się, to fakt, że ta liczba osób dotkniętych tym skrajnym ubóstwem nie maleje, a rośnie. Powodów jest kilka takich głównych i mnóstwo zdecydowanie mniejszych, ale to, co się w tej chwili przejawia, to niedostosowanie się bardziej emocjonalnie, psychicznie. Jest mnóstwo osób, które zostały dotknięte właśnie różnymi chorobami emocjonalnymi, psychicznymi i to powoduje, że mimo młodego wieku, nawet mimo właściwego przygotowania zawodowego, nie są w stanie się odnaleźć na rynku pracy, a to powoduje, że nie mają właściwych dochodów do tego, żeby utrzymać rodziny, jeżeli już je założyli, a jeżeli są dalej osobami samotnymi – to swojego jednoosobowego gospodarstwa domowego. Cały czas muszą być wspierane przez rodzinę, znajomych, jak również różnego rodzaju formy pomocy z ośrodków pomocowych. Część osób jest taka, która ze swojej sytuacji zrobiła dodatkowe źródło dochodu. Mimo możliwości dodatkowego zarobkowania i utrzymywania się we własnym zakresie, korzysta z tych środków pomocowych, które są dostępne, czy przez miasto, czy te rządowe środki. Wykorzystują praktycznie wszystko, co jest możliwe, żeby z tego sobie zrobić źródło utrzymania – przekonywał Marek Theus.

– To jest bardzo wstydliwy problem, bardzo bolesny. Chciałoby się, żeby w kraju, który ma dobre wyniki gospodarcze, wszystkim się żyło zdecydowanie lepiej, ale tak nie jest. Z moich obserwacji, które prowadzę od dłuższego czasu, widzę, że zachodzą gigantyczne zmiany społeczne i przewartościowania. Strasznie życie przyśpieszyło. Jest duża grupa, która za tym wszystkim nie nadąża. Rynek pracy stawia coraz to nowe wymagania, te osoby się nie odnajdują i jak gdyby ustępują, poddają się i akceptują to, przystosowują się do tego, korzystając tylko z tego, co państwo zapewnia i opanowały to do perfekcji. Z tego, co państwo da, można żyć, tylko na bardzo niskim poziomie, no ale można. Rolą państwa jest to, że przy tak niskim bezrobociu, jakie jest obecnie u nas w Polsce, uaktywnienie tych osób, pokazanie tym osobom sposobów na dodatkowe zarabianie, ta możliwość istnieje, tylko w to trzeba trochę włożyć. Jako firma mamy kontakt z różnymi ośrodkami i zatrudniamy takie osoby, które tam gdzieś kiedyś skręciły i coś im się w życiu przytrafiło, i te osoby się prostują. Wracają do pracy, zarabiają, usamodzielniają się. Jest to ogromna praca – mówił Grzegorz Pellowski.

Posłuchaj:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj