Kredyt dwuprocentowy na kupno mieszkania zawyżył statystyki zadłużenia pod koniec roku

W listopadzie Polacy zadłużali się na potęgę. Według Biura Informacji Kredytowej wartość kredytów mieszkaniowych udzielanych przez banki i skoki od stycznia do listopada tego roku wzrosła o 26,8 procent r/r – w tym wzrost kredytów mieszkaniowych o ponad 5 procent, kredytów ratalnych o prawie 92 procent i kart kredytowych o ponad 10 procent.

Z jakich powodów się zadłużamy dzisiaj? Czy robimy to trochę mądrzej niż kiedyś? Na te pytania Iwony Wysockiej w programie „Ludzie i Pieniądze” odpowiedzieli: Michał Górski z Rady Nadzorczej Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową i Robert Raszczyki, dyrektor Brands Polska.

Michał Górski uważa, że nic szczególnego nie dzieje się na rynku. – Wzrost kredytów mieszkaniowych jest oczywisty i wynika z decyzji rządowych, które polegają na tym, że wymyślono kredyt dwuprocentowy na kupno mieszkania. W związku z tym ten boom, który w tym okresie nastał, jest oczywisty – dlatego że ta pula przeznaczona na zabezpieczenie dopłat do kredytu się wyczerpuje. To jest poziom miliarda, czy 950 milionów złotych. Czas na składanie wniosków o taki kredyt jest do końca tego roku. Listopad i październik to były te miesiące, kiedy trzeba było się ostatecznie zdecydować. Tutaj nie dziwię się za bardzo tej sytuacji. W innych obszarach – czyli kredyty ratalne i gotówkowe – one pewnie wynikają też z inflacji w jakiś sposób. My, przyzwyczajeni do pewnego poziomu życia, wydajemy i żyjemy tak jak wcześniej. Niestety okazuje się, że nasze płace, dochody nie nadążają za inflacją i okazuje się, że nie starcza nam np. na zakup lodówki, pralki czy elementów trwałego użytku – tłumaczył.

Według Roberta Raszczka Polacy zadłużają się głównie z powodu konsumpcji, niespodziewanych wydatków i sytuacji finansowej domostwa. – To wszystko wskazuje niestety na to, że nie kredytujemy się po to, żeby inwestować ma przyszłość. Powód nie jest pozytywny, a jest wręcz negatywny i to niepokoi. Patrząc jednak też na naszych sąsiadów, na inne państwa, wcale nie przodujemy jeśli chodzi o wartości i ilości zaciągniętych kredytów. Z ich spłatami też nie ma w Polsce większych problemów. Skąd jednak wziął się taki duży popyt? Moim skromnym zdaniem jest to następstwo spadku wartości WIBORU, który był widoczny. Oczywiście do tego dochodzi wydłużenie kredytowania, co przekłada się bezpośrednio na zwiększoną zdolność kredytową dla wielu kredytobiorców. Jeżeli jest tanio, to dlaczego nie mamy się kredytować?

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj