Depresja problemem między innymi w biznesie. „Działamy pod presją i w coraz większym stresie”

W 2021 roku półtora miliona Polaków wykupiło leki antydepresyjne. W tym samym roku udzielono świadczenia 682 tys. pacjentów z rozpoznaniem depresji. Stanowi ona coraz większy problem zdrowotny i społeczny, a według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia do 2030 roku będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Czy depresja jest obecnie poważnym problemem w firmach? Na ten temat w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Rafałem Dadejem, prezesem Ambition Group oraz Bolesławem Drapellą z SaunaGrow.com.

Według Rafała Dadeja obecnie pracuje się pod coraz większą presją oraz w dużym stresie, na co wpływają ma między innymi współczesne usprawnienia, takie jak smartfony.

– Od 2021 roku dane się zmieniają, te liczby się zmniejszają. Nie jest tylko tak, że bardzo zmienia się otoczenie pracowników, z którymi mamy do czynienia, i to powoduje, że czynniki depresyjne się zwiększają. To też cała nadbudowa nas, przedsiębiorców, która spoczywa na ich barkach. Jest pęd za wynikami i coraz większą wydajnością. Szczycimy się tym, że mamy telefony, więc możemy odpowiadać na pocztę w każdym miejscu, że mamy zegarki, które pokazują nam wszystkie powiadomienia i informacje o tym, co się dzieje, czy że mamy całą masę usprawnień takich, jak spotkania zdalne. To wszystko spowodowało, że wcale nie mamy więcej czasu, ale mamy go wręcz mniej. Działamy pod jeszcze większą presją i w jeszcze większym stresie. Kiedyś na spotkania się przyjeżdżało i był czas, żeby mózg zwolnił obroty. W tej chwili przełączamy się ze spotkania na spotkanie, często na zakładkę. Żyjemy w ciągłym stresie. To bardzo ważna informacja. Nie tylko analiza tego, co się dzieje u pojedynczych pracowników, ale również cały ekosystem firmowy i dobrostan pracowniczy, który jest tworzony przez kulturę firmy. To główna odpowiedzialność przedsiębiorców, by patrzyli całościowo na firmę i na to, w jaki sposób podchodzą do prowadzenia biznesu, a nie tylko kontaktów z pracownikami – zaznaczył.

Bolesław Drapella ocenił natomiast, że pracodawcy oraz współpracownikom trudno jest zauważyć u kogoś depresję ze względu na rozpowszechnioną pracę zdalną, która utrudnia kontakty międzyludzkie.

– Po czasie pandemii, gdy praca zdalna była wymuszona tym, co działo się na świecie, trochę się nią zachłysnęliśmy. Wiele osób to lubi, bo nie trzeba stać w korkach można pracować w zaciszu domowym, ale nie wiemy wtedy, co dzieje się z naszymi pracownikami i współpracownikami. Trudno wiedzieć, czy wszystko jest w porządku. Depresję trudno zauważyć, dopóki nie jest zaawansowana. Łatwo ją przeoczyć, jeśli nie mamy kontaktu na żywo z ludźmi, z którymi pracujemy. O ile praca zdalna w wielu rzeczach pomaga, to w tym bardzo przeszkadza. Jest problem z tym, jak przywrócić chęć pracy w biurze w erze pracy zdalnej, gdzie pracownicy nie do końca zdają sobie sprawę z tego, że brak interakcji społecznych na żywo ma negatywny wpływ. Brakuje nam czasami zauważenia, że komuś może być źle. Jeśli pracodawcy i kultura organizacyjna spowodują, że będziemy częściej myśleć o pracownikach, zanim nastąpi problem, to wtedy będzie mniej tego typu konsekwencji – ocenił.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj