Poważne zarzuty wobec prezesa NBP. Czy zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu?

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Szef NBP może wcześniej stracić stanowisko i zostać postawiony przed Trybunałem Stanu. Jak donosi bankier.pl, są ku temu dwa powody. Pierwszy to zaangażowanie polityczne prezesa, a drugi ma dotyczyć rzekomego wprowadzania w błąd ministerstwa finansów w kontekście szacowanego zysku, który NBP miał wpłacić do budżetu. Czy faktycznie wydarzy się taki scenariusz? Jakie byłyby tego ewentualne skutki? Gośćmi Iwony Wysockiej w audycji „Ludzie i Pieniądze” byli prof. Anna Zielińska Głębocka, ekonomistka, wykładowczyni, Zbigniew Canowiecki, prezydent Pracodawców Pomorza, a także Łukasz Olechnowicz, wiceprezes Infopulse.

Prowadząca Iwona Wysocka (fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Wyobrażam sobie, że byłoby to zasadne. Myślę, że nikogo w Polsce nie trzeba przekonywać, że poprzedni rząd i poprzednia opcja polityczna chciała zabetonować NBP, powołując w końcówce swoich rządów pana Glapińskiego na kolejną kadencję, aż do 2028 roku. To, że Glapiński zasłużył na postawienie przed Trybunałem Stanu, jest oczywiste. Pamiętamy jego długie konferencje, które były wręcz propagandą przedstawiającą, w jak wspaniałym kraju żyjemy i jak wspaniale on zarządza strukturą bankową. Nieustannie zachwalane były wszelkiego rodzaju działania rządu. Nie ma wątpliwości, że uczynił z banku tubę propagandową. Nawet na budynku NBP zrobił wielką tablicę informacyjno-propagandową. Jest też wiele innych zarzutów czysto ekonomicznych, jak manipulowanie zyskiem za rok 2023. Również wielu konstytucjonalistów mówi, że skupy obligacji skarbowych w okresie poprzednich rządów istniały po to, aby dostarczać kolejne środki finansowe na wszelkiego rodzaju tarcze dla poprzedniego rządu. To budzi wątpliwości prawne co do możliwości takiej roli Narodowego Banku Polskiego – tłumaczył Zbigniew Canowiecki.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Myślę, że decyzja będzie polityczna. Czekamy na to, co parlament, co ewentualnie komisja, która będzie powołana w tej sprawie, zadecyduje. Argumenty, które tutaj przytoczyno, są rzeczywiście bardzo ważne. Dodałabym to, co działo się w samym zarządzie banku, bo przecież ten konflikt, który jest w zarządzie, dewastuje pracę banku jako instytucji, która jest instytucją zaufania publicznego, która odpowiada za cały system bankowy i nie może być tak, że w ramach władzy są jakieś duże kontrowersje. Pan prezes Glapiński nie jest w stanie tego rozwiązać. To oznacza, że nie nadaje się do kierowania taką instytucją. Chciałabym podkreślić to, że transakcje związane z obligacjami publicznymi były nielegalne. Takie zapowiedzi, że ewentualnie te obligacje rzucone zostaną na rynek, utrudniłyby sprzedaż obligacji rządowych, bo zawsze zaufanie do obligacji bankowych jest większe niż do rządowych. Tak samo skandaliczne były wypowiedzi o zysku czy o stracie banku. Byłam w radzie polityki pieniężnej, znam zasady liczenia końcowego efektu banku i to nie jest tak, że w ciągu miesiąca można zmienić 6 miliardów zysku na 20 miliardów straty – mówiła prof. Anna Zielińska Głębocka.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Mieliśmy już przykład, prezes Glapiński wysyłał list do Banku Światowego i odpowiedź była bardzo krótka: „Nie wtrącamy się w sprawy wewnętrzne danego kraju”. Moja obawa o wizerunek Polski na rynkach światowych nie jest zbyt duża. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę, bo zgadzam się ze wszystkimi argumentami poprzedników, natomiast żyjemy dzisiaj w realiach, że będziemy mieli oddzielne realia i polityczne i decyzyjne, i postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu wiąże się z decyzją, czy ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego uznajemy za ważny, czy też nie. Jeżeli zostanie postawiony przed Trybunałem Stanu i ten zakaże mu pełnienia funkcji publicznych, bo taki wymóg, to jest sytuacja, w której można go odwołać. Już dzisiaj słychać, że NBP jest zabetonowany nie tylko pod względem decyzji poprzedniego rządu, ale także pod względem kar dostępowych i tego, kto ma dostęp do gabinetu prezesa, więc już teraz widać, że nie tylko prezes Glapiński, jak i osoby wspierające go od strony NBP przygotowują się do tej wojny o przejęcie Narodowego Banku Polskiego. Moja obawa jest taka, że będziemy mieć dwa Narodowe Banki Polskie równolegle, w zależności od tego, kto w który będzie wierzył i które przepisy będzie uznawał – oświadczył Łukasz Olechnowicz.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

Posłuchaj:

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj