Zainteresowanie jest, rozwiązań prawnych brak. Lądowe farmy wiatrowe okiem ekspertów

(fot. Radio Gdańsk/Michał Rudnicki)

Jest bardzo duże zainteresowanie inwestorów lądowymi farmami wiatrowymi. Jednak nadal brakuje rozwiązań prawnych, dotyczących zmniejszenia minimalnej odległości farm od zabudowań mieszkalnych z 700 do 500 metrów. Rozmawiali o tym goście Iwony Wysockiej w audycji „Ludzie i Pieniądze” – Krzysztof Kilian, były prezes PGE, Bogusław Wieczorek, doradca zarządu Olivia Center i Roman Walasiński, prezes Holo Vectors.

– Budowa morskich farm wiatrowych jest znacznie droższa niż na lądzie. Lądowe farmy wiatrowe są już sprawdzone i stały się technologią opłacalną na samym starcie – mówił Krzysztof Kilian. – Opłaca mi się budować farmę wiatrową, ponieważ ona zawiera w sobie takie parametry, że jestem w stanie zwrócić swoje zainwestowane środki w określonym czasie, a jednocześnie dostarczyć to, czego będzie oczekiwał ode mnie odbiorca energii – dodał.

– Taka formuła rozproszonej dostawy prądu i uniezależnienie się od tej drogi morskiej – powinniśmy na to zwrócić uwagę – przekonywał Bogusław Wieczorek.

– Ale od tego też nie uciekniemy. Modernizacja tych wiatraków, które już istnieją, nowoczesne wiatraki budowane na lądzie, również te droższe, ale stawiane właśnie po to, żeby była ta dywersyfikacja energii – to ma sens – zaznaczył Roman Walasiński.

Zmniejszenie minimalnej odległości do 500 metrów może spowodować nawet 70-procentowy wzrost mocy w nowych projektach wiatrowych na lądzie – informuje resort klimatu.

Posłuchaj audycji:

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj