Na nową trasę do Łeby jeszcze poczekamy. Droga Wojewódzka nr 214 będzie gotowa dopiero pod koniec roku

Remont drogi wojewódzkiej nr 214 miał zakończyć się w maju tego roku. Mimo to zarówno mieszkańcy, jak i turyści muszą jeszcze poczekać na trasę, która ułatwi dojazd do Łeby. O tym dlaczego trwa to tak długo i kiedy się skończy, rozmawiali goście audycji Nie tylko metropolia.

Gośćmi Przemysława Wosia byli Grzegorz Stachowiak – Dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku, Andrzej Strzechmiński – burmistrz Łeby, Celina Grabowska – Lokalna Organizacja Turystyczna oraz Zbigniew Kosecki – Książę Łeby.

– Remont przeciągnie się do końca roku. Główną przyczyną opóźnienia jest pogoda. W ubiegłym roku cały czas padał deszcz. Praktycznie od sierpnia do końca roku 2017 wykonawca nie mógł realizować swoich robót. Ulewy uniemożliwiły m.in. wzmocnienia konstrukcji nawierzchni, zagęszczenia warstw gruntu, czy podbudowy na bazie cementu. Dlatego jak najbardziej zasadne było wydłużenie wykonawcy terminu zakończenia prac – mówił Grzegorz Stachowiak, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku.

– Rozumiemy sytuacje związaną z remontem drogi nr 214, tym bardziej, że dyrektor Stachowiak na spotkaniach z mieszkańcami Łeby informował o kłopotach, jakie występują. Mam nadzieję, że mieszkańcy Łeby rozumieją ten problem, ale także zdają sobie sprawę z korzyści tej inwestycji. Dobry dojazd to prawie 50 procent sukcesu mieszkańców na rynku usług turystycznych – dodał Andrzej Strzechmiński.

– Jako przedsiębiorcy jesteśmy trochę zniesmaczeni tą ciągle przedłużającą się budową. Wczasowicze, którzy do nas przyjeżdżają albo się denerwują, albo śmieją z tej sytuacji. Mimo to wszyscy na pewno się cieszą, że już w przyszłym roku ten dojazd będzie łatwiejszy – dodaje Celina Grabowska.

– Nie ma co narzekać na opóźnienia. Trzeba się cieszyć, że ta droga w ogóle powstanie. Jej brak nie rzutuje na zmniejszenie ruchu turystycznego. Jest ciężko, ale nie ma to nic wspólnego z brakiem drogi. Mimo wszystko apeluję do turystów, żeby nie zważali na ruch wahadłowy i przyjeżdżali do naszej pięknej miejscowości – zakończył Zbigniew Kosecki.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj