Burmistrzowie o pomocy niesionej uchodźcom w Skarszewach i Bytowie. „Pojawił się odruch serca”

(fot. KPRP/Igor Smirnow, archiwum Ryszarda Sylki)

Od miesiąca cała Polska żyje bestialskim atakiem Rosji na Ukrainę. Mieszkańcy Pomorza niosą pomoc uchodźcom, którzy przybywają do naszego województwa. Gośćmi Grzegorza Armatowskiego w kościerskim studiu Radia Gdańsk w audycji „Nie Tylko Metropolia” byli burmistrz Skarszew Jacek Pauli i burmistrz Bytowa Ryszarda Sylka, których zapytał o wsparcie niesione w ich regionach.

– Do Skarszew przyjechało bardzo dużo osób. Przed wojną na terenie miasta i gminy było ok. 40 osób mieszkających legalnie plus pewnie drugie tyle pracujących na terenie gminy. Teraz przybyło do nas ok. 300 osób, oczywiście kobiety, dzieci. Wielkie podziękowania należą się wszystkim mieszkańcom Skarszew, którzy podeszli do uchodźców z wielkim, otwartym sercem. Po pierwsze niesiono pomoc w formie darów, żywności i innych rzeczy, których uchodźcy potrzebują, ale przede wszystkim to są mieszkania, domy, pokoje. Z tej grupy 300 osób my, jako gmina, przejęliśmy ponad 50 osób, a reszta mieszka wśród mieszkańców. Stworzyliśmy specjalną grupę na Facebooku „Skarszewy pomagają Ukrainie”. Tam można zapytać o cokolwiek – o wózek, środki dla dzieci. Włączyło się w to bardzo dużo osób i jestem dumny, że mieszkańcy tak do tego podchodzą. My na samym początku zrobiliśmy spotkanie z wszystkimi, którzy w obliczu informacji medialnych i tragedii wojny chcieli pomóc. Pojawił się odruch serca, więc żeby to skoordynować, gmina zorganizowała spotkanie i od samego początku nastawiliśmy się, by przygotować gminę na zabezpieczenie potrzeb Ukraińców, którzy do nas przyjadą. Nie wysyłaliśmy darów do Ukrainy poza wspaniałym gestem Skarszewskiego Klubu Biznesu, który przygotował transport do Humania, natomiast wszyscy mieszkańcy przygotowali się w zakresie swoich możliwości i kilka dni temu spotkaliśmy się w hali ponownie, tym razem z samymi Ukraińcami. Wszyscy mogli się zapoznać oraz dowiedzieć, jakiej pomocy potrzeba – opowiadał burmistrz Skarszew, Jacek Pauli.

– Specyfika i realia bytowskie są odmienne niż w Skarszewach czy innych częściach Kaszub. Bytów to miasto, w którym zamieszkuje bardzo wielu Ukraińców, którzy zostali przesiedleni z akcji W, stąd też od lat nauczamy ukraińskiego w szkołach. Przed wojną, przed 24 lutego, w Bytowie pracowało ok. 900-1000 ludzi, którzy przyjechali z Ukrainy zarobić pieniądze. Bytów nie jest dużym ośrodkiem, a mimo wszystko mieszkańcy przyjęli teraz ok. 600 uchodźców pod własny dach. Mamy to zorganizowane w ten sposób, że każdy, kto przyjeżdża, a nie wie, gdzie ma się zatrzymać, jest przyjmowany w hotelu miejskim i może tam przebywać do czasu, aż wskażemy lokal, gdzie na stałe może się zatrzymać. Dotychczas przez hotel przewinęły się 194 osoby. Mają one zagwarantowane wyżywienie, a pozostali, którzy są w naszych mieszkaniach, próbują się już zaaklimatyzować. Są różne problemy, np. z nadaniem numerów PESEL, bo musieliśmy z dnia na dzień do tego przystąpić. Udało nam się stworzyć do tego kolejne stanowisko, dodatkowo założone i potwierdzone zostały profile zaufane. Były też działania związane z prowadzeniem punktu przez Caritas. Zaangażowali się gremialnie mieszkańcy, którzy zaczęli znosić wszystkiego rodzaju artykuły pierwszej potrzeby, artykuły chemiczne, odzież i inne rzeczy. Ale mieszkańcy wyszli też z inicjatywą, by zrobić coś dla tych, którzy walczą na Ukrainie. Chodzi o zakup karetki pogotowia. Jedną karetkę mieszkańcy gminy sfinansowali w ciągu trzech dni, po czym została wyposażona i wysłana do Kijowa, na drugą środki zebrali mieszkańcy całego powiatu bytowskiego. Dzisiaj musimy się skupić na rozwiązaniu problemów życia codziennego – szkoła, nauka, przedszkola – wyjaśnił burmistrz Bytowa Ryszard Sylka.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj