Święta po kościersku. Jak spędza je rodzina burmistrza i prezes „Kaszubskiej Chaty”?

(Fot. Radio Gdańsk/Grzegorz Armatowski)

Święta Bożego Narodzenia już za pasem. Przygotowania do nich wyglądają trochę inaczej w każdej części Polski, a nawet w każdej rodzinie. Rąbka tajemnicy na temat prywatnych bożonarodzeniowych tradycji uchylili w rozmowie z Grzegorzem Armatowskim Michał Majewski, burmistrz Kościerzyny, jego żona Ewelina oraz Halina Rogińska, prezes Stowarzyszenia „Kościerska Chata”.

Państwo Majewscy nie ukrywali, że ich rodzina jest liczna. – Jest nas dziewięcioro; mamy cztery córki i trzech synów. W czasie świąt staramy się być razem. Jest dużo zamieszania i radości. Ogólnie rzecz biorąc, jest bardzo wesoło. Oczywiście wszystkie dzieci biorą udział w przygotowaniach, ale w różnym wymiarze, czyli jest podział obowiązków; każdy ma swoje zadanie. Głównym zadaniem burmistrza Michała Majewskiego, czyli męża, jest wybór choinki. Stroi się ją u nas w Wigilię, a pomagają dzieci. Mama ma inne obowiązki i nie odbiera im tej przyjemności – opowiadała Ewelina Majewska.

Wywołany do tablicy burmistrz wyjaśnił, jak wygląda procedura przygotowania świątecznego drzewka. – Choinka musi być prawdziwa i najlepiej samodzielnie wycięta, chociaż w ostatnich latach jeździliśmy i kupowaliśmy choinkę, ale prawdziwą, wstawianą do stojaka z wodą, żeby jak najdłużej „trzymała”. Pamiętam z czasów młodości, że było fajnie, jak zdarzało się, że jeszcze w lutym puszczała nowe pędy. Przeważnie trzeba kupić ją dzień lub dwa dni wcześniej. Wstawiamy ją do piwnicy lub do garażu, żeby odtajała, jeśli jest od śniegu – wskazywał.

Halina Rogińska również opowiedziała o swoim drzewku. – Staram się, żeby na choince wisiały pierniczki. Dekoruję je wzorem kaszubskim. Choinkę stroi córka, ale każdy z nas, domowników, musi zawiesić jedną bombkę. Taka jest tradycja, że nie stroimy choinki tydzień wcześniej, jak niektórzy, tylko w Wigilię. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to jest jodła kaukaska; ważne, że jest śliczna i pachnąca. Nie mogę mieć zbyt dużej choinki, bo mamy w domu mało miejsca, a mam trzy psy i trzy koty, więc musimy bardzo uważać, żeby bombki się nie potłukły – ujawniała.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj