Gdyńskie koty w opałach. Wolontariuszka apeluje o pomoc: „Nawet jeśli uciekną przed buldożerami, nie mają dokąd”

Koty z Gdyni w opałach. O pomoc 30 zwierzakom apelowała w programie Radia Gdańsk Marlena Pindras z Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego. PKDT od lat opiekuje się dzikimi kotami na terenie Stoczni Nauta w Gdyni. Wolontariusze w każdą pogodę przyjeżdżają, kupują karmę, stawiają domki, sterylizują zwierzęta i kastrują. Opiekują się nimi przez lata. Niestety, w poniedziałek okazało się, że sprawdziły się najgorsze prognozy. – Wczoraj dowiedziałam się, koty będą mogły pozostać tak naprawdę na tym terenie do końca maja lub czerwca, bardziej prawdopodobna jest ta pierwsza wersja. Niestety Nauta dzierżawi ten teren od portu prawdopodobnie tylko do końca miesiąca i nie będzie tam miejsca dla kotów. Bramy zostaną zamknięte, co uniemożliwi nam wjazd na teren stoczni i w tym roku zaczną się wyburzenia – mówiła wolontariuszka w rozmowie z Hanną Wilczyńską-Toczko i Agnieszką Kępką.

– Nawet jeśli koty uciekną przed buldożerami, nie mają dokąd. Z jednej strony jest teren portu, z drugiej woda, z trzeciej zaczyna się budować luksusowa dzielnica Gdyni, a z czwartej jest po prostu ulica. Apelujemy do osób, które mieszkają w jednorodzinnych domach, kochają koty i mogą udostępnić im swoje podwórka. My byśmy zorganizowały domki, zresztą stoją one na terenie Nauty, są w bardzo dobrym stanie, dbamy o nie. Koty są wykastrowane, zdrowe, przejdą przegląd u weterynarza, badanie krwi, odrobaczenie i odpchlenie i może ktoś mógłby je zaadoptować – mówiła Marlena Pindras.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj