Dwunastogodzinna sesja Rady Miasta Gdańska. „To sporo, ale to część naszej pracy”

(Fot. Radio Gdańsk)

Ostatnia sesja Rady Miasta Gdańska trwała dwanaście godzin. Czy było warto? W audycji „Samorządowy Piątek” zastanawiali się nad tym goście Bartosza Stracewskiego – gdańscy radni Andrzej Skiba (Prawo i Sprawiedliwość) oraz Beata Dunajewska (Wszystko dla Gdańska).

Beata Dunajewska przyznała, że podczas długiej sesji wiele się działo. – To była bardzo burzliwa sesja, częściowo merytoryczna, a częściowo niemerytoryczna. Zbliżają się wybory, więc nasza narracja też się zaostrza. Mieszkańcy byli na sali – to bardzo ważne. Ja zresztą bardzo lubię te spotkania z mieszkańcami, bo każdy z nas żyje w strefie komfortu, otacza się ludźmi, którzy wyznają mniej więcej te same poglądy, a tutaj pojawiają się ludzie, którzy też mają takie same poglądy jak my, ale też tacy, którzy mówią rzeczy dla nas mocno kontrowersyjne, co jednak jest budujące i pozytywne, bo człowiek nagle wychodzi z pewnej bańki – wskazywała.

Z kolei Andrzej Skiba twierdził, że długie posiedzenia są naturalnym elementem bycia radnym. – Dwanaście godzin to rzeczywiście sporo, ale na szczęście to część naszej pracy. Wiele osób w Polsce pracuje po osiem czy dwanaście, kilkanaście godzin, więc przynajmniej raz w miesiącu, podczas sesji mogą oczekiwać tego od nas. Mogą oczekiwać też sporo na co dzień, w terenie, na interwencjach i tak dalej. Jeżeli chodzi o poświęcony czas, w moim odczuciu to nie była tylko kwestia tylko powtarzania jakichś utartych formułek; to były przede wszystkim głosy wielu mieszkańców i mieszkanek Gdańska, którzy podnosili ważne tematy – zaznaczał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj