Wciąż nie wiadomo, kiedy zacznie działać Fala. „Ten system od początku rodzi się w ogromnych bólach”

(fot. RG, Agencja KFP/Krzysztof Mystkowski)

W lutym, kwietniu, potem w lipcu miał zacząć działać na Pomorzu system biletu metropolitalnego Fala. Ale zamiast uruchomienia go były kolejne opóźnienia. Jeszcze nie tak dawno podawano termin 15 grudnia, szybko jednak okazało się, że jest to nierealne. Kiedy zatem system zacznie działać? Wciąż nie wiadomo. Między innymi na te tematy dyskutowaliśmy w „Samorządowym Piątku Radia Gdańsk”. 

Bilet metropolitalny dla Pomorza – czyli system Fala – miał zostać w pełni uruchomiony w połowie bieżącego miesiąca. Tak się jednak nie stanie. Owszem, jakiś „start” jest zaplanowany, ale będą to wciąż bardziej testy, poza tym udostępnione zostaną tylko wybrane funkcje systemu. Nie będą jeszcze działać m.in. „falomaty”, czyli czytniki, które są zainstalowane w pojazdach. Co zatem będzie dostępne dla pasażerów? Co dzieje się z Falą i jakie błędy popełniono przy jej wdrażaniu? Z Joanną Stankiewicz rozmawiali na ten temat: prezes spółki Innobaltica odpowiedzialnej za system Fala Radomir Matczak, radny miasta Gdańska z Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Majewski oraz radny miasta Gdyni z Koalicji Obywatelskiej Tadeusz Szemiot.

– Od września testujemy i stabilizujemy ten system. Zaczęliśmy od stosunkowo małej lokalizacji, czyli od Lęborka, później były Puck i Władysławowo, następnie Chojnice, lada dzień rozpoczną się testy w Słupsku. Ostatnim miejscem testów będzie Trójmiasto. Faktycznie mamy opóźnienie, nie da się temu zaprzeczyć, które wynika przede wszystkim z tego, że zbieramy doświadczenia. Faza stabilizacji, testowania była planowana na 12 miesięcy, z różnych powodów musieliśmy ją skrócić. Teraz nadrabiamy czas, który straciliśmy przy przetargu. No i rzeczywiście nie będzie w Gdańsku 15 grudnia tego, co zakładaliśmy jeszcze w lipcu. Ale w lipcu jeszcze nie mogliśmy wiedzieć tego, co wiemy dziś, bo wtedy jeszcze nie rozpoczęliśmy testów. Te testy bardzo dużo nas nauczyły, spokornieliśmy przy tym systemie, jest on z punktu widzenia zarządzania dość trudny. Chcielibyśmy, aby z punktu widzenia pasażera był łatwy, stąd tez małe, spokojne kroki, po każdym kroku weryfikacja, a po każdym etapie uruchomienie do testów nowych rzeczy. Wprawdzie 15 grudnia nie będzie można np. kupić biletu w autobusach, trolejbusach czy tramwajach, ale będzie można kupić niewiele później. Kiedy dokładnie? O datach wolałbym dziś nie dyskutować. Przyjęliśmy założenie, w którym każdy kolejny krok testowy jest uwarunkowany sukcesem poprzedniego. Mam nadzieję, że falomaty zaczną działać w ciągu najbliższych kilka tygodni – przyznał Radomir Matczak.

Prezes nie zdradził jeszcze dziś, co dokładnie zostanie uruchomione 15 grudnia. – Trwają ustalenia, na pewno jakieś elementy będą uruchomione i na pewno będziemy prosili mieszkańców, organizatorów transportów oraz kierowców o swoje spostrzeżenia i pewne konstruktywne uwagi krytyczne, jak ten system poprawiać. Szczegóły podamy w czwartek, 14 grudnia – zapowiedział.

A jak cały system oceniają radni miejscy i co sądzą o kolejnych opóźnieniach w jego wdrażaniu?

– Na pewno szkoda, że Fala jeszcze nie działa, ponieważ to byłaby – i będzie – duża korzyść dla podróżujących. Dobrze by było, abyśmy od pewnego czasu mogli się cieszyć systemem. Na dziś wdrożenie tego systemu jest przede wszystkim wyzwaniem informatycznym. A każdy, kto kiedyś był świadkiem wdrażania jakiegoś dużego, ambitnego systemu informatycznego wie, na jakie przeszkody można napotkać w tym obszarze. Szczególnie, kiedy jest jeden wykonawca. Ale tego tematu nie będę rozszerzał, bo dobra atmosfera we współpracy z wykonawcą jest szczególnie ważna. Dokonamy oceny tego, jak udawało się wdrażać poszczególne etapy, szczególnie prac z zakresu informatycznego, na koniec, po uruchomieniu systemu – argumentował Tadeusz Szemiot.

– Ja od początku nie byłem entuzjastycznie nastawiony do tego projektu, bo widziałem, w jakich bólach on się rodzi. Fakt, że prawie rok temu jako radni Prawa i Sprawiedliwości zorganizowaliśmy debatę, na który poprzedni prezes InnoBaltiki opowiadał, że już, za chwilę zostanie uruchomiony. Prezydent Borawski, który jest członkiem rady nadzorczej spółki InnoBaltica, mówił, że „no nie w lutym, w kwietniu”, później w lipcu, w grudniu, teraz grudzień też jest niedotrzymany. Oczywiście ja jestem świadom tego, że to nie wszystkie problemy są związane ze spółką, że tu wykonawca sobie nie radzi. Natomiast ten system nie jest niczym całkowicie nowym. Bardzo podobna infrastruktura funkcjonowała na Śląsku, tzw. „Śląska Karta Usług Publicznych”. Owszem, miała mniejsze i większe problemy, ale działała. A fakt jest taki, że ten system kosztuje 150 milionów złotych, z tego ok. 90 milionów zł pochodzi z Unii Europejskiej, ale koszty, jakie będą ponosić samorządy, jest niebagatelny. Na przyszły rok to ponad 10 milionów zł. I tu trzeba by się zastanowić, bo wciąż słyszymy, że komunikacja miejska w Gdańsku jest napięta do ostatnich granic możliwości, trzyma się na ostatnich guzikach. Mówi się o tym, ze pomimo dosypywania pieniędzy do tej komunikacji, linii może być mniej. W Gdyni na początku roku zostało zlikwidowanych bodajże 11 linii. I w tym momencie kupujemy system, który nie będzie rewolucją, będzie pewnym dodatkiem, a ponadto teraz będzie funkcjonował równolegle ze starym systemem i to jeszcze nie w pełnym zakresie. Czy zatem nie znaleźliśmy się w jakimś ślepym punkcie, jeśli chodzi o funkcjonowanie i ulepszanie komunikacji zbiorowej na Pomorzu, gdzie podstawowe zależności – jak punktualność, kursy, nowe linie – są odkładane na boczny tor, a skupiamy się na infrastrukturze, na tym żeby były planery podróży, itp? – zastanawiał się Przemysław Majewski.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj