Marysia od 10 lat zamieszkiwała budynek ochrony stoczni Nauta, miała tam ciepłe schronienie, mnóstwo rąk do głaskania i pełną miskę. W przerwach między posiłkami i spaniem „nadzorowała” z okien budynku pracę ochrony oraz wjeżdżających na teren stoczni, bacznie przyglądała się też osobom chcącym uzyskać przepustkę, we wcześniejszych latach chodziła razem z pracownikami na obchód Nauty. Niestety w związku ze sprzedażą terenów stoczniowych Marysia musiała udać się na wcześniejszą emeryturę. Kotka ma 10 lat, jest zdrowa, korzysta z kuwety. Z powodu braku miejsc w domach tymczasowych fundacja musiała umieścić Marysię w lecznicy, słabo znosi pobyt w klatce i rozłąkę z ludźmi, których znała i kochała. Szukamy dla niej spokojnego, bezpiecznego domu gdzie będzie mogła w spędzić resztę swojego życia. O jej losach Wojtkowi Luścińskiemu opowiedziała Marlena Pindras z Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego: