Pożar domu sprawił, że zawalił się ich świat. Pogorzelcy z Kiełpina proszą o pomoc

(Fot. nadesłane)

Potrzebna jest pomoc dla pogorzelców z Kiełpina koło Kartuz. W sobotę, 2 lipca paliła się kamienica przy ulicy Szkolnej. Najbardziej ucierpiało mieszkanie pani Danuty. Część pomieszczeń spłonęła, inne zostały zalane podczas akcji gaśniczej, a pozostałe są okopcone. Pogorzelcom potrzeba wszystkiego.

Śledztwo w sprawie przyczyn pożaru nadal trwa. – W ogrodzie z nieznanych przyczyn zaprószył się ogień. Była drewniana altanka w prawym rogu ogrodu. Spaliła się w całości i zaczęło się palić nasze mieszkanie. Trzy pierwsze pokoje zostały spalone. Zachowała się kuchnia i część łazienki. Tego dnia było bardzo gorąco, trzydzieści stopni, więc ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko. Dach był drewniany, a sufity od środka są z drewna z trzciną, więc ogień miał bardzo duże możliwości – wspomina pani Danuta.

Kobieta straciła praktycznie wszystko. – Do tej pory nie mam jeszcze oszacowanych strat, natomiast koszty naprawy całego budynku zostały oszacowane na pięćset tysięcy. Większość rzeczy zostało spalone, a pozostałe zalane bądź mają specyficzny, chemiczny odór. Nie da się tam przebywać, po dziesięciu minutach człowiek czuje się bardzo źle. Tak naprawdę żadna z naszych rzeczy nie nadaje się do użytku – mówi.

Pani Danuta musiała rozdzielić się z czworgiem dzieci, z których każde mieszka aktualnie u innych znajomych. – Burmistrz miasta zaproponował nam zamieszkanie w hotelu przez kilka dni, do momentu, aż znajdą dla nas jakieś rozwiązanie. Natomiast póki co każde z nas mieszka u znajomych, przyjaciół, żeby czuć się swobodnie i jakoś dojść do siebie. Rodzina i przyjaciele to najlepsi towarzysze na dzisiejszy dzień, dlatego, że jest nam z tym wszystkim bardzo trudno. Moje dzieci nie miały w życiu łatwo, a teraz sytuacja na pewno się nie polepszyła. Pierwsze trzy dni to był tylko płacz i lament. Dzisiaj zaczynam myśleć, co robić dalej. Na razie staram się zadbać o siebie i dzieci, żeby sytuacja nie zaciążyła na ich psychice i nie zaważyła na ich życiu. Zostaliśmy tak naprawdę bez niczego. Czekamy na informacje od burmistrza miasta, czy da nam jakieś mieszkanie zastępcze. Liczymy na to, że tak się stanie – podkreśla.

Osoby chętne do pomocy proszone są o przywożenie potrzebnych rzeczy do Kiełpina. – Na dzień dzisiejszy potrzebna jest chyba każda pomoc. Ktoś, kto zostaje z niczym, potrzebuje wszystkiego. Myślę, że po osobistym kontakcie wspólnie ustalimy, czy na miejscu pogorzeliska będę miała miejsce, gdzie można to zostawić i zastanowić się, co dalej – wskazuje kobieta.

Mieczysław Grzegorz Gołuński, burmistrz Kartuz, twierdzi, że nikt z pogorzelców nie został pozostawiony bez pomocy. – To była praktycznie wspólnota mieszkaniowa, w której jeden z lokatorów jest właścicielem, a pozostałe cztery rodziny miały mieszkania komunalne, czyli z urzędu gminy. Oczywiście, część budynku uległa zniszczeniu. Trzy rodziny mieszkały w zniszczonym budynku, nawet bardziej niż spalonym, zalanym przez wodę i zadymionym, bo spalony został głównie dach. Jedna rodzina, która „wybudowała się” w Kiełpinie, właśnie wyprowadziła się do swojego mieszkania, bo mieli je gotowe już na tyle, że mogli to zrobić. Pozostałe rodziny otrzymały mieszkania komunalne, też w Kiełpinie, bo akurat były do dyspozycji, więc zyskały lokale zastępcze i z tego, co wiem, praktycznie już w nich zamieszkały lub przeprowadzają się w tym momencie. Rzeczywiście część rzeczy została zalana, natomiast ludzie mają dach nad głową. W razie potrzeby jest też pomoc opieki społecznej – wyjaśnia.

Czy spalony budynek zostanie wyremontowany? – Czekamy na orzeczenie policji oraz inspektora budowlanego. Gmina ubezpiecza swoje obiekty, natomiast zobaczymy, jakiego rzędu będą kwoty odszkodowania, czy zbilansują się z kosztami remontu. Jeśli tak, będziemy starali się wyremontować, a jeżeli nie, podejmiemy decyzję o sprzedaży części budynku – tłumaczy burmistrz.

Posłuchaj całej audycji:

Czekamy na komentarze i propozycje tematów, którymi powinniśmy się zająć. Nasz adres e-mail: sosreporterzy@radiogdansk.pl przez cały czas jest do Państwa dyspozycji.

Grzegorz Armatowski/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj