Zmiany w prawie aborcyjnym – realna szansa na szybkie zmiany czy chwytliwy temat przedwyborczy?

(fot. Radio Gdańsk)

Jak można było z tematu aborcji uczynić główny temat w kampanii przed wyborami samorządowymi? Czy marszałek Hołownia zamienił sejmową zamrażarkę na chłodnię? Dlaczego parlamentarzyści wciąż nie procedowali złożonych projektów i czy jest szansa na zmiany jeszcze podczas trwającej kadencji prezydenta Andrzeja Dudy? Między innymi o te sprawy Agnieszka Michajłow zapytała polityków podczas audycji „Strefa Politycznie Kontrolowana”. Przed mikrofonami zasiedli: posłanka Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS), poseł Piotr Adamowicz (PO) i Marek Rutka, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy na Pomorzu, członek Rady Mediów Narodowych (Nowa Lewica).

Prowadząca program zapytała, jak to możliwe, że aborcja stała się głównym tematem kampanii samorządowej. Jako pierwszy wypowiedział się przedstawiciel środowiska lewicowego, gdyż to właśnie politycy tej opcji ostatnio wypowiadali się bardzo często na ten temat, domagając się wprowadzenia pilnych zmian w prawie.

– Jak najszybciej powinno to być procedowane w Sejmie, ponieważ jest to realizacja obietnicy wyborczej. Trzydzieści lat trwał tzw. „zgniły kompromis aborcyjny”, bo w 1993 roku został on ustalony przez starszych mężczyzn w garniturach i sutannach. I teraz każdy dzień, każdy tydzień, każdy miesiąc jest czasem straconym, zupełnie niepotrzebnej zwłoki. Obiecaliśmy to wyborcom, a przede wszystkim wyborczyniom, i tego słowa chcemy dotrzymać. Natomiast marszałek Hołownia mówił i zapowiadał, że zamrażarka z Sejmu wyjedzie. Nie ma zamrażarki, ale jest chłodnia; niektórzy złośliwcy nawet mówią, że jest Szymon Chłodnia. Ale taka jest rzeczywistość. Niepotrzebnie pan marszałek ten temat wywołał, zamiast procedować na minionym posiedzeniu Sejmu – a takie były też obietnice – te wszystkie projekty, które są zgłoszone do laski marszałkowskiej – mówił Marek Rutka.

– Czy to „ciśnienie”, zarówno na Lewicy, jak i w Trzeciej Drodze, dla Koalicji Obywatelskiej jest wygodne? Możecie tak stać z boku, przyglądać się… premier Tusk też uważał wcześniej, żeby nie procedować tego przed wyborami samorządowymi? – dopytywała Piotra Adamowicza prowadząca program.

– Usystematyzujmy i uporządkujmy fakty. A fakty są takie, że czy to komuś się podoba, czy się nie podoba, czy ktoś go lubi, czy nie lubi, ale prezydentem RP jest Andrzej Duda i będzie nim jeszcze ponad rok. Możemy procedować jutro, ale finalnie ustawa trafi do prezydenta i prezydent ją zawetuje. I takie są realia. Natomiast faktycznie Lewica postawiła na wątek aborcyjny w kampanii samorządowej. Ja rozumiem, że można wykorzystywać emocje, natomiast jeśli mamy być realistami, a w polityce jest potrzebny realizm, to przypomnijmy sobie, że finałem jest prezydent Andrzej Duda, czyli te ustawy nie wyjdą. Uważam, że marszałek Hołownia postępuje racjonalnie: skończymy wybory, rozpoczniemy dyskusję – tłumaczył Piotr Adamowicz.

– Czy dla PiS-u jakikolwiek z tych projektów, np. depenalizacja, czyli niekaranie, byłyby do zaakceptowania, czy w ogóle nie? – zapytała Agnieszka Michajłow.

– Kiedyś to byli starsi panowie w garniturach, teraz są trochę młodsi w garniturach i też decydują za kobiety. Niestety trzeba sięgnąć do wyborów, gdyż prezydent Duda do tego roku, do którego będzie prezydentem, zawetuje wasze projekty. To po pierwsze. Po drugie Prawo i Sprawiedliwość też ma swoje zdanie na ten temat i też by głosowało przeciw tym wszystkim waszym projektom. A więc już przed wyborami było wiadomo, że oszukujecie wyborców i wykorzystujecie kobiety do tego, żeby wygrać wybory kobietami, ale nie zrealizować tych postulatów. Dla mnie to nie jest kwestia czy ja się cieszę, czy się nie cieszę, tylko ja reprezentuję ugrupowanie, które jasno deklarowało to, co chcemy zrealizować, jaką reprezentujemy linię polityczną i my od niej nie odstąpimy. To jest kłótnia w rodzinie i dziś okazuje się, że zaczynacie się kopać po kostkach właśnie dlatego, że chcecie przeciągać do wyborów prezydenckich – to jest wygodny temat – gdzie wiadomo było, że nie ma zgody wewnętrznie w koalicji, którą zawiązaliście, żeby te projekty przeszły. PSL się wyłamuje, Hołownia kombinuje i zgrywa marszałka, który „dla dobra koalicji i realizacji projektów” nie chce przedstawiać koszyka na Dzień Kobiet kobietom, tylko stosuje chłodnię czy zamrażarkę – zwróciła się Dorota Arciszewska-Mielewczyk do pozostałych polityków.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj