Pandemia pozbawiła wspólnego tańca i śpiewu. Jak radzi sobie Środowiskowy Dom Samopomocy w Marszewskiej Górze?

Wszystko powoli wraca do normy, także w Środowiskowym Domu Samopomocy w Marszewskiej Górze. Jak brak zajęć wpłynął na podopiecznych? Czy przez koronawirusa nie zabrakło im wsparcia? O sytuacji w ośrodku rozmawialiśmy w programie Więcej serca i mniej barier.
Gośćmi Beaty Gwoździewicz byli Anna Kolaska, kierownik Środowiskowego Domu Samopomocy w Marszewskiej Górze, Monika Wencewicz, pedagog w ośrodku oraz pan Władysław Ornowski, szef Fundacji Pan Władek.

– Podczas ostatnich tygodni najwięcej było problemów jednak z emocjami. Podopieczni nie mogli sobie poradzić z pandemią. Były różne opinie i wywody. Trzeba było im to wytłumaczyć, no bo oni nie wiedzą, co to znaczy – powiedziała Anna Kolaska. – Dużą rolę odegrała pani psycholog, dzwoniła do podopiecznych i rozmawiała, starając się wyciszać te emocje. Czekamy, aż będziemy mogli pójść z podopiecznymi do kina lub teatru. Mamy dość duży obszar u nas i zbliża się noc świętojańska, więc planujemy zrobić pierwszą integrację – dodała.
– Ja się czuję tutaj jak u siebie, ponieważ współpracujemy wiele lat. Ale są domy, do których docieram, gdzie nie można wchodzić. Jest zakaz dla osób z zewnątrz. Dojeżdżam tam tylko do bramki. Wciąż rozmawiam z ludźmi, ale brakuje wspólnego tańca i śpiewu – przyznał pan Władek.
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj