Łączy ich wielkie serce i zapał do pracy. Rozmawiamy z dyrektor domu dziecka, prezesem fundacji i strażakiem-ochotnikiem

szymanow 3

Raportujemy, jak wielu dzieciom pomogli pracownicy Domu dla Dzieci im. Sybiraków w Szymanowie. Podkreślamy rolę ochotniczej straży pożarnej i przybliżamy sytuację chorego Olusia, dla którego strażacy zorganizowali zbiórkę.

– Ten dom jest pełen historii – mówi Zofia Bagińska, dyrektor Domu dla Dzieci im. Sybiraków w Szymanowie. – Przez naszą placówkę przeszło ponad 1700 dzieci. Jedne były krócej, drugie dłużej, ale tylu ten dom pomógł – wspomina.

 

 

– Są takie miejsca, gdzie czujemy, że są ludzie, którzy oddają własne serce ponad to, co powinni – mówił Władysław Ornowski, prezes fundacji „Pan Władek” i przyjaciel domu dla dzieci w Szymanowie.

 (Fot. Radio Gdańsk)

 

Mówiliśmy też o strażakach ich pasji i zaangażowaniu w pomoc potrzebującym. Ochotnicze straże pożarne włączyły się w pomoc dla chorego dziewiętnastomiesięcznego Aleksandra Lewandowskiego, któremu pomóc może niewyobrażalnie droga terapia genowa.

– Ochotnicza straż pożarna tak naprawdę jest filarem ratownictwa w Polsce – zauważył Waldemar Kolatowski, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Wilcznie. – Dla prawdziwych strażaków-ochotników godzina i pora nie ma w ogóle żadnego znaczenia. Strażak-ochotnik to strażak, który się poświęca – podkreślał.

– Tak naprawdę liczy się każdy dzień i każda godzina, ponieważ leczenie, na które zbieramy pieniądze, powinno być podane jak najszybciej, najlepiej zaraz w momencie zdiagnozowania choroby – mówił Michał Lewandowski, tata Olusia, chorego na SMA typu 2.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj