Publiczność zna go z serialu „Ranczo” i z drugoplanowych ról w filmach. Ale Tomasz Sapryk to głównie aktor teatralny – grał w Teatrze Powszechnym, Syrena, Narodowym. Teraz ucieka od etatu, stałej pensji, zespołu i gościnnie występuje w Gdyni. – Chciałem przewietrzyć głowę – tłumaczył w audycji Piotra Jaconia Gdynia Główna Osobista.
W Centrum Kultury w Gdyni gra w spektaklu „Psiunio” ma o wiele większą swobodę działania. Piotr Jacoń pytał, czy nie tęskni za etatową pracą w teatrze. – Przede wszystkim tęsknię za repertuarem, dobrym tekstem, taką naszą „małą stabilizacją”. Ale teraz w teatrach dzieje się za dużo innych rzeczy, niż tylko te, które powinny się dziać. Zawsze to kochanki dyrektorów rozbijały zespół, teraz są to inne elementy – opisywał.
POPULARNOŚĆ WKRADŁA SIĘ DO TEATRU
W latach 1990-2005 Tomasz Sapryk był aktorem Teatru Powszechnego. Mówi, że tam stawiał pierwsze kroki na scenie i wiele się nauczył o tym zawodzie, ale w pewnym momencie poczuł potrzebę „wyrwania” z tego miejsca. – Na początku miałem wrażenie, że trafiłem do jakiegoś raju. Ale potem widziałem, jak idea się wyczerpuje i do teatru zaczyna wkradać się popularność związana z prasą, serialami, ściankami. Widziałem, że coraz mniej zajmujemy się tym co na scenie, a bardziej tym, kto jest sławny. Wydawało mi się, że przedstawienia się coraz gorsze, zespół się rozwala.
Stamtąd trafił do Teatru Syrena, później Narodowego, a następnie Centrum Kultury w Gdyni. – Wbrew pozorom doceniam tylko stałe związki w życiu prywatnym. W zawodowym wciąż szukam siebie i nowych wyzwań. Mam taki moment, że czuję, że trzeba uciekać, bo zaczyna być za ciepło, za wygodnie. Przestaję się sprawdzać jako manager własnej osoby. Artysta powinien być głodny. Ciepła posada wiąże się ze stałą pensją, etatem, ale na ten moment zmierzam się z inną sytuacją.
WIETRZENIE GŁOWY
– Chciałem trochę przewietrzyć głowę, a tu nad morzem świetnie się nią wietrzy – mówił i wyliczał zalety pracy w CK w Gdyni: pracę nad ciekawym materiałem artystycznym, brak stałego zespołu teatralnego i to, że o każdą kwestię nie musi pytać dyrektora.
PODSZYTY KĄŚLIWYM ŻARTEM
Otwarty jest nie tylko na wyzwania aktorskie, ale i rolę reżysera. Spektakl „Lekko nie będzie” Teatru Kamienica to jego reżyserski debiut. – Ciągnie mnie w tym kierunku – stwierdził i dodał, że w spektaklu także gościnnie gra. – Nie reżyserowałem z myślą, że w nim zagram. Czasami ratuję sytuację, kiedy kolega (Kacper Kuszewski – przyp. red.) nie może zagrać, bo jestem trochę zorientowany o co tam chodzi. Mniej więcej spełniam warunki głównego bohatera. Mam nadzieję, że udaje mi się rozśmieszyć widownię. Zresztą taka zabawna jest właśnie moja rodzina, jesteśmy podszyci kąśliwym żartem.
W rozmowie z Piotrem Jaconiem zapowiedział także, że niewykluczone, że wkrótce wyreżyseruje spektakl dla Centrum Kultury w Gdyni. Na razie nie chciał zdradzać szczegółów.