Polska chce kupić używane australijskie okręty. Pomysł budzi kontrowersje

Na początek temat, który w świecie Marynarki Wojennej odbił się głośnym echem. Polska jest zainteresowana zakupem używanych australijskich okrętów – potwierdził to sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej Bartosz Kownacki. Chodzi o fregaty rakietowe typu Adelaide, czyli zmodyfikowane przez Australijczyków wersje amerykańskich fregat Oliver Hazard Perry.

Dwa okręty tego drugiego typu polska Marynarka Wojenna posiada od początku minionej dekady. Teraz miałyby do nich dołączyć właśnie dwie „adelajdy”. Pomysł ten budzi kontrowersje, ponieważ, według niektórych ekspertów, zakup używanych okrętów z Australii opóźni budowę nowych polskich Mieczników.

Czy jest takie zagrożenie? I czy Polska rzeczywiście potrzebuje australijskich fregat? Pytamy o to kmdr. rez. Macieja Janiaka. To przewodniczący Rady Budowy Okrętów, która doradza resortowi obrony w sprawach Marynarki Wojennej.

Potem wzbijemy się w powietrze, by porozmawiać o śmigłowcach. Ostatnio pojawiło się wiele informacji, czy i ak bardzo są one potrzebne wojsku. Aby rozwiać wątpliwości, pytania te – na pozór bardzo proste – zadajemy byłemu pilotowi wojskowemu, Robertowi Zawadzie.

A na koniec zaglądamy do radiowego archiwum. Dziś rok 1988 i druga część reportażu Stanisława Seyfrieda „Na Pinie, Prypeci i Bałtyku”. Opowiada on o początkach polskiej Marynarki Wojennej. Te początki wiązały się z flotyllami rzecznymi, stąd w tytule nazwy rzek. Opowiada Mieczysław Filipowicz.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj