– Jeśli ktoś poszukuje losów swoich przodków w Gdyni to skany czekają, szczególnie te z parafii na Oksywiu – mówił w rozmowie z Piotrem Jaconiem genealog Marcin Maniecki.
Gościem Piotra Jaconia w Gdyni Głównej Osobistej był Marcin Maniecki z Pogotowia Genealogicznego. Organizacja ta zajmuje się tworzeniem drzew genealogicznych i pozyskiwaniem podstawowych dokumentów takich jak akta stanu cywilnego czy wpisy do ksiąg parafialnych. Pogotowie Genealogiczne zajmuje się również archiwizacją odkryć oraz tłumaczeniami ksiąg parafialnych z języków łacińskiego (do początków XIX wieku dokumenty kościelne były zapisywane wyłącznie po łacinie) oraz z niemieckiego i rosyjskiego (w których były sporządzane w okresie zaborów).
Z jakich źródeł informacji genealodzy korzystają w swojej pracy? – Dla genealoga cmentarz jest słabym źródłem informacji. Jeśli chodzi o poszukiwanie informacji to Internet wystarczy. Lepszym źródłem jest kontakt z księgą spisaną 300 lat temu. To, że z tych ksiąg mogę wyciągnąć informacje o swoim przodku, który mógł pamiętać czasy Stanisława Augusta Poniatowskiego czy powrót Jana III Sobieskiego spod Wiednia szalenie mnie cieszy. Lubię odkrywać ślady moich przodków w historii.
Czy Gdynia jako młode miasto napływowe, może być atrakcyjne dla genealoga? W latach 20. do Gdyni sprowadzali się ludzie z różnych części Polski. – Jeśli ktoś poszukuje losów swoich przodków w Gdyni to skany czekają. Archiwum w Gdańsku udostępniło wszystko, szczególnie z parafii na Oksywiu. Jeżeli ktoś mieszkał w Gdyni na przełomie XX i XIX wieku i zawierał śluby czy chrzcił dzieci to musiał to robić w parafii na Oksywiu. Wcześniej trzeba się nauczyć niemieckich nazw dzielnic Gdyni, ale przygoda jest – mówił Marcin Maniecki.