Girl power, czyli subiektywna lista najlepszych kobiecych płyt 2018 roku [NASZ WYBÓR]

Jako że rok 2018 dobiega końca, zbliża się czas muzycznych podsumowań i top list. Ostatnie dwanaście miesięcy obfitowało w liczne interesujące wydawnictwa, w których naprzód wybijają się sylwetki wielu zdolnych kobiet. Oto pięć płyt utalentowanych solistek, które mogły umknąć waszej uwadze, a które z całą pewnością warto poznać.

Rosalia – El Mal Querer

Katalońska artystka dzięki swojej tegorocznej płycie zwróciła na siebie sporą uwagę hiszpańskiej publiki (i nie tylko). W Polsce jednak wciąż pozostaje dosyć undergroundowa – a szkoda. „El Mal Querer” to dopracowany w każdym calu album, który jest fuzją tradycyjnego flamenco, r&b i popu. Pomysł, aby przedstawić flamenco w tak współczesnej, kobiecej i chwytliwej odsłonie, okazał się strzałem w dziesiątkę. Hiszpańska gitara łączy się z radiowym beatem w sposób świeży i niezwykle oryginalny. Rosalia hipnotyzuje potężnym głosem i głęboką świadomością muzyczną. Singiel „Malamente” jest propozycją najbardziej popową i taneczną, ale są i momenty, gdy artystka bardzo mocno powraca do hiszpańskich, muzycznych korzeni („Que no salga la luna”).

 

 

Kali Uchis – Isolation

Kali Uchis to kolumbijsko-amerykańska artystka, która została już okrzyknięta „latynoską królową” przez niektóre media i spore grono fanów. Jej tegoroczny debiut to zmysłowe r&b, na którym usłyszymy wielu znamienitych gości, takich jak m.in.: Kevin Parker z Tame Impala, Damon Albarn z Gorillaz, raper Tyler the Creator czy Steve Lacy. Każdy z nich wnosi świeży element do produkcji – czy to psychodeliczny sznyt, czy leniwe hip-hopowe zwrotki. Niekwestionowaną gwiazdą jest jednak oczywiście Kali, uwodząca głosem, płynącym na oldschoolowym instrumentalu i rozpościerającym przed nami historię o jej amerykańskim śnie.

 

 

Janelle Monae – Dirty Computer

Trzecia płyta Janelle Monae zgarnęła doskonałe recenzje wśród krytyków. Jest to jeden z ciekawszych albumów tego roku, utrzymanych w stylistyce neo-funku i soulu, obok „Oxnard” Andersona Paaka. Mamy tu pop, rap i syntezatory z lat ‘80 (znakomity kawałek „Make Me Feel”, przy którym nie sposób nie wspomnieć o jednej z czołowych inspiracji artystki, jaką jest Prince) oraz teksty, często opowiadające o tematach społecznych – amerykańskich politykach, rasizmie czy sile kobiet (lukrowe, delikatne „Pynk”). „Dirty Computer” to płyta, która zdecydowanie się w tym roku wyróżnia.

 

 

Mitski – Be the Cowboy

„Be the Cowboy” to już piąty album w dorobku japońsko-amerykańskiej artystki. Pełen jest popowo-rockowych melodii, czasem bardzo mrocznych lub słodko-gorzkich. Utwory na płycie są bardzo krótkie, ale niosą silny emocjonalny ładunek, w czym na pewno pomaga fakt, że Mitski, poza byciem zdolnym muzykiem, jest także świetnym tekściarzem, który swoje introspekcje zapisuje w prostych, zgrabnych wersach.

 

 

Ariana Grande – Sweetener

Chociaż album gwiazdy popu Ariany Grande odbił się bardzo szerokim echem na całym świecie i jest to postać znana raczej każdemu, kto chociaż od czasu do czasu słucha radia, trzeba uwzględnić ją w tym zestawieniu, gdyż, poza oczywistym komercyjnym wymiarem, „Sweetener” jest płytą popową o bardzo wysokiej jakości. Nie jest to miałki, prosty i obojętny pop. Kompozycje zawarte na albumie są ciekawe, czasem urocze i dziewczęce (jak piosenka „The Way” z początków jej kariery), czasem potężne i podniosłe, tak samo jak głos artystki. Znajdziemy tu gotowe przeboje – „God is a Woman” czy „Breathin” oraz momenty bardziej klimatyczne oraz stonowane, takie jak tytułowe „Sweetener”. Płyta jest najbardziej interesującą i dopracowaną płytą Ariany Grande, a także jedną z mocniejszych pozycji roku.

 

 

Katarzyna Wardzyńska

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj