W Lechii za klub nikt zabijać się nie będzie. Ligowa przepaść zbliżyła się na dwa punkty [OPINIA]

Lechia kolejny raz skompromitowała się przed własną publicznością. W piątek miało być utrzymanie w ekstraklasie, jest drżenie nóg przed kolejnymi spotkaniami. Trudno o tym pisać, ale… Bruk-Bet Termalica Nieciecza dyktowała w Gdańsku warunki i zasłużenie zwyciężyła. Przed meczem popularny użytkownik Twittera – Janekx89 – poinformował, że w Lechii w końcu nastała normalność. Prezes postanowił zapłacić część zaległych pensji, a więc drużyna z częściowo czystą głową mogła przystąpić do tego bardzo ważnego spotkania. Adam Mandziara odważnym krokiem wszedł nawet do szatni Lechii i przed meczem szeroko uśmiechał się do kamer Canal+. Uśmiech zapewne nie schodził z ust prezesa przez pierwsze 30 minut, bo Lechia miała okazje, nie człapała po boisku, wyglądała dobrze.

TERMALICA ZDĄŻYŁA WYSIĄŚĆ Z AUTOBUSU

Biało-zieloni nie zdołali jednak wykorzystać nieobecności piłkarzy z Niecieczy. Drużyna Jacka Zielińskiego w końcu odnalazła drogę na boisko i jak już weszła – zaczęła rządzić i dzielić. Pierwsze ostrzeżenie – strzał Śpiączki i interwencja Kuciaka. Lechia zlekceważyła pierwszy sygnał. Jak się później okazało nie był to jedynie wypadek przy pracy, a smutna konsekwencja fatalnej kondycji gdańskich piłkarzy. Po bardzo intensywnym początku, po ludzku zaczęło im brakować sił.

A WALKA, COKOLWIEK?

W drugiej połowie Lechia oddała pole do popisu gościom. Tchórzliwa zasłona dymna, marne dośrodkowania, brak wychodzenia na pozycję i w końcu zasłużona utrata bramki. Po Bruk-Becie było widać, że chce. Zaangażowanie i walka to cechy, których piłkarze z Gdańska tym z Niecieczy mogą jednie pozazdrościć. Gdy normalna drużyna traci bramkę, zazwyczaj stara się zdominować rywala, a Lechia, zamiast dominować, mogła stracić kolejnego gola.

KTO SIĘ POŚWIĘCI ZA TEN KLUB?

Dokąd zmierza Lechia? Tabela i najbliżsi rywale wyraźnie pokazują – do pierwszej ligi. Jednak spadek w przypadku Lechii to myśl na tyle absurdalna, że niemal wszyscy traktują to jako nieśmieszny żart. Tymczasem przyszłość rysuje się w czarnych barwach. Kto odda serce Lechii? Kto w obliczu problemów finansowych stanie na wysokości zadania? Na pewno nie prezes Mandziara, który od czterech lat zarządza Lechią jak prywatnym folwarkiem. Szkoda Panie Adamie, że kosztem klubu z tak wspaniałymi tradycjami. Piłkarze? Przy spadku Lechii zostanie pusta szatnia, bo kto ma się za ten klub zabijać?

Wojciech Luściński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj