Sławomir Neumann zrobił piękny prezent Prawu i Sprawiedliwości na ostatniej prostej kampanii wyborczej. O niczym się nie mówi tak dużo, jak o nagraniach, na których szef pomorskiej Platformy Obywatelskiej pokazuje kulisy swojej działalności politycznej, swoje poglądy i oceny rzeczywistości.
Opublikowane przez TVP Info taśmy oceniane są na różne sposoby. Politycy PO chcieliby się skupić na języku, jakiego używa Neumann, bardzo prominentny działacz największej partii opozycyjnej. A to nie na języku warto się skupić. Neumann pokazuje szczerze, bo przecież rozmawia z ówczesnym kolegą partyjnym, jak działa demokracja w partii, która o demokracji krzyczy. Nie liczą się kompetencje, nie liczą się wartości – aby zrobić karierę w PO, trzeba być wiernym żołnierzem partii. Smutne, bardzo niskie standardy.
Mnie osobiście najbardziej uderzyły opinie Neumanna na temat ludzi. Pogarda wobec własnych działaczy lokalnych, pogarda wobec ruchów obywatelskich, pogarda wobec wyborców. I mówi to polityk z partii, która ma w nazwie „obywatelska”. Poniżanie Polaków stało się znakiem firmowym opozycji. Nic, ale to nic nie zmieniło się od poprzedniej kampanii wyborczej, gdy opublikowano taśmy z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Niczego opozycja się nie nauczyła. I pewnie zapłaci za to 13 października.
Drugim istotnym wątkiem są kwestie konfliktów z prawem działaczy Platformy. Neumann obiecuje, że członków PO z zarzutami będzie bronił jak niepodległości. Jeśli jednak ktoś taki odejdzie z partii, musi sobie radzić sam. W dodatku Sławomir Neumann „gwarantuje”, że sądy będą się zajmować takimi sprawami powoli i żadnych wyroków przed wyborami nie będzie. To z kolei przyczynek do dyskusji o niezależności polskiego sądownictwa. Była za rządów PO ta niezależność, czy wręcz przeciwnie?
Ujawnienie taśm pokazało także kulisy działalności Neumanna wewnątrz partii. Pokazało mechanizmy, o których mówiono półgłosem, ale nie było na to dowodów. Sławomir Neumann w pomorskiej PO dzieli i rządzi. Kto nie wykonuje jego poleceń, wylatuje z partii. Mówił o tym niedawno na naszej antenie Marek Biernacki, pozbawiony członkostwa w PO „dzięki” swojemu regionalnemu szefowi.
Wielu publicystów i politycznych rywali Neumanna apeluje o to, by wycofał się on z polityki. Szef pomorskich struktur PO uważa, że to wyborcy powinni wyrazić swoją opinię na ten temat. Poniekąd to słuszna myśl, ale nie do końca. System głosowania jest taki, że pewnie znów Neumann zostanie posłem. Może straci część władzy lub wpływów, ale nadal będzie miał w PO sporo do powiedzenia. To dzwonek alarmowy dla tych, którzy uważają, że polityka to służba ludziom. Przypadek Sławomira Neumanna świadczy o czymś zupełnie innym.
Jarosław Popek