Brązowy medal na wyciągnięcie ręki dla Energa Czarnych Słupsk

Koszykarze Energa Czarnych Słupsk mają brązowy medal Mistrzostw Polski na wyciągnięcie ręki. W pierwszym meczu o trzecie miejsce słupszczanie pokonali Anwil Włocławek 59-54. Mecz był męką dla kibiców. Oba zespoły grały bardzo nieskutecznie i momentami bardzo chaotycznie. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 6-14.

MOCNIEJSZY SPARING

W drugich dziesięciu minutach gospodarze, Anwil Włocławek zagrali nieco lepiej, ale na przerwę to Energa Czarni Słupsk schodzili z przewagą sześciu punktów. W trzeciej kwarcie oba zespoły się nieco rozstrzelały, ale nadal mecz sprawiał wrażenie mocniejszego sparingu, a koncentracja i skuteczność zawodników pozostawiała wiele do życzenia.

Nadal dwupunktowe prowadzenie utrzymywali zawodnicy ze Słupska. W czwartej Energa Czarni „odjechali” nawet na siedem punktów, by za chwilę Anwil Włocławek doprowadził do wyrównania. Przy stanie 54-55 na dwanaście sekund przed końcem czwartej kwarty za dwa punkty trafił Jarosław Mokros i przewaga Czarnych wzrosła do 3 punktów.

UTRATA PIŁKI

Zespół Anwilu stracił piłkę. Jerel Blassingame zdołał jeszcze podać do Mbodj, który trafił za dwa punkty i Energa Czarni Słupsk wygrali całe spotkanie 54-59. Jednak styl w jakim ten mecz rozegrały oba zespoły mógł kibiców przyprawić o ból zębów. By zdobyć brązowy medal potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa.

-wracamy do Słupska w bardzo optymistycznych nastrojach, bo wyrwaliśmy bardzo ciężkie spotkanie na bardzo trudnym terenie. To Anwil był faworytem tego spotkania i presja leżała po ich stronie. My zachowaliśmy zimną krew do samego końca. Teraz musimy postawić kropę ,,nad i,, w Gryfii. Ten mecz kosztował nas dużo sił, dlatego teraz musimy zebrać siły na mecz w Słupsku – mówi Łukasz Seweryn.

Drugi mecz rywalizacji w małym finale w środę w hali Gryfia. Jeśli Energa Czarni Słupsk wygrają zdobędą brązowy medal drugi rok z rzędu, a czwarty raz w historii klubu – Wykonaliśmy dobrą robotę i nie chcemy już wracać do Włocławka. Nie był to łatwy mecz, ale kolejne spotkanie też nie będzie łatwe. Wiemy jaki Anwil jest dobry. Nie ważne czy gra u siebie czy na wyjeździe- kończy Mantas Cesnauskis

Przemysław Woś/mh/amo
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj