Być albo nie być dla Grzegorza Nicińskiego. Trener Arki może stracić pracę

Trenerski stołek, na którym zasiada Grzegorz Niciński zaczyna parzyć. Arka Gdynia w Krakowie rozegrała najgorszy mecz w sezonie, a seria meczów bez zwycięstwa żółto-niebieskich wynosi już 8. Piłkarze beniaminka ekstraklasy prezentują ostatnio fatalną formę, a nadzieją na przełamanie jest wtorkowy mecz z Drutex Bytovią Bytów. Nad głowę gdyńskiego szkoleniowca nadciągnęły czarne chmury po przegranym 1:5 meczu przeciwko Wiśle Kraków. Gdynianie mimo znakomitego początku i szybko strzelonego gola, zostali rozbici przez „Białą Gwiazdę”. Na stadionie przy Reymonta byli kompletnie bezradni, a bramki tracili po indywidualnych błędach.

KRYZYS ARKI

Arka po powrocie do ekstraklasy prezentowała się fantastycznie. Beniaminek był nie do pokonania na własnym boisku. Przez większość rundy jesiennej żółto-niebiescy znajdowali się w górnej części ligowej tabeli, lecz w pewnym momencie drużynę dopadła zadyszka, co w przypadku beniaminka jest bardzo częste.

– Wiedzieliśmy, że przyjdą trudne momenty. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie mamy wybitnego zespołu. Zawiesiliśmy sobie na początku wysoko poprzeczkę. Oczywiście chłopcy bardzo się starają. Mamy 20 punktów, a nie 6. Nie jesteśmy najsłabszą drużyną w ekstraklasie. Trzeba o tym pamiętać, mówi trener Grzegorz Niciński, który nie ukrywa, że dobry początek sezonu nieco zamazał prawdziwy obraz drużyny.

TRENER NA WYLOCIE?

Meczem ostatniej szansy dla szkoleniowca żółto-niebieskich może być najbliższe, pucharowe starcie przeciwko Drutex Bytovii-Bytów, choć i ewentualne zwycięstwo w starciu przeciwko pierwszoligowej drużynie może nie uchronić Nicińskiego przed utratą pracy.  Z gdyńskiej szatni od jakiegoś czasu dobiegają głosy, że pomiędzy piłkarzami, a gdyńskim szkoleniowcem nie ma tej „chemii” i entuzjazmu z początku sezonu.

-Jesteś tak dobry jak Twój ostatni mecz. Jak się wygrywa to wszyscy chwalą, jak się przegrywa to wszyscy zwalniają. Ja się z tym liczę. Taki jest zawód trenera. Muszę być na to uodporniony. Dużo dobrego zrobiliśmy. Plan 3-letni, zrealizowaliśmy w 2 lata i awansowaliśmy do ekstraklasy, ale łaska kibiców na pstrym koniu jeździ. Staram się jednak zachować spokój, podkreśla Niciński. 

WYGRANA LEKIEM NA CAŁE ZŁO?

Arka spada w ligowej tabeli, spadają również morale. Trener zapewnia jednak, że ma plan jak poprawić nieciekawą sytuację.

-Zachowujemy spokój, wierzymy w tych chłopaków. Mamy plan i się go trzymamy. Pojawiła się nagonka i wszyscy chcą ofiar, ale ja do samego końca będę zachowywał spokój. Nie chcę zdradzać czy będzie wstrząs, co będziemy robić. To są tajemnice szatni. Pracujemy z tymi zawodnikami 2 lata i znamy się dobrze. Pracujemy aby wyjść z tej sytuacji, kończy Niciński.

Piłkarze sami zastanawiają się co jest przyczyną kryzysu, który dotknął drużynę. Zapewniają, że przygotowanie fizyczne nie szwankuje. Problemem zatem może być sfera mentalna.

– Coś się dzieję złego, ale nie ma powodów, żeby robić tragedię. Wiadomo, głowa jest najważniejsza, ale wiele razy pokazywaliśmy, że jesteśmy mocni psychicznie. Jak się przegrywa, komfort psychiczny jest coraz gorszy. To jest normalne. Brakuje nam zwycięstwa i przełamania się. Wierzę, że jak wygrany z Bytovią, od której jesteśmy lepszym zespołem, to później już będzie lepiej, mówi z nadzieją Paweł Wojowski, który w meczu z Bruk-Bet Termalicą zadebiutował w ekstraklasie.

Żółto-niebiescy zajmują obecnie 11. miejsce w ligowej tabeli. Gdynianie balansują jednak na krawędzi, gdyż od strefy spadkowej dzielą ich zaledwie 3 punkty.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj