Słaba obrona, anemiczna pomoc, niewidoczny atak. Bezradna Arka przegrała z Lechem

Arka Gdynia przegrała z Lechem Poznań 0:3. Gdynianie zagrali źle w obronie, dali się zdominować rywalowi i nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką przeciwnika. Żółto-niebiescy stracili swoje największe atuty – dobrą grę defensywną – i kolejny raz udowodnili, że nie potrafią kreować gry ofensywnej. Arka od początku wyglądała jak zespół, którego celem jest co najwyżej zdobycie jednego punktu. Gdynianie w swoim stylu byli dobrze zorganizowani w obronie, ale znów nie ustrzegli się indywidualnych błędów. Damian Zbozień nie upilnował Macieja Gajosa przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego, a pomocnik sprytnym strzałem głową nie dał szans Pavelsowi Steinborsowi. Poza tą akcją Lech oddał w pierwszej połowie jeszcze tylko jeden, niecelny, strzał. Kolejny raz jednak żółto-niebiescy byli bezradni w ofensywie. Fatalny mecz grał Mateusz Szwoch. Zawodnik, który w Gdyni miał być „mózgiem” drużyny, był niewidoczny, nie brał na siebie odpowiedzialności za grę i zszedł z boiska w 70. minucie.

NIEWIDOCZNY SZWOCH, BEZPRODUKTYWNI REZERWOWI

W pierwszej części meczu Arka oddała łącznie cztery strzały, ale żaden nie był realnym zagrożeniem dla Matusa Putnockiego. Bliżej szczęścia tuż po przerwie był Michał Nalepa, ale jego uderzenie z dystansu było niecelne. Gdynianie nie mogli poradzić sobie z dobrze rozgrywającym piłkę Lechem, nawet kiedy poznaniacy grali w „10” po czerwonej kartce dla Gajosa. Żółto-niebiescy nie potrafili przejąć inicjatywy i zamiast doprowadzić do wyrównania dali sobie strzelić drugą bramkę. Piłkę po strzale Mario Situma wybił przed pole karne Steinbors, dopadł do niej Maciej Makuszewski i mocnym, precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Łotyszowi. Grę Arki ożywił po wejściu na boisko Grzegorz Piesio, ale po drugiej bramce Lech kontrolował przebieg meczu. Niewiele do gry wniósł Sergiej Kriwiec, który zastąpił Szwocha, podobnie jak Rafał Siemaszko, który zmienił Patryka Kuna.

BŁĘDY W OBRONIE

Zespół Leszka Ojrzyńskiego na początku sezonu imponował grą defensywną i przez pierwsze pięć kolejek niewiele można było zarzucić Arce w tym aspekcie. Jednak od meczu z Górnikiem Zabrze, w którym żółto-niebiescy stracili na kilka tygodni Tadeusza Sochę, obrona gdynian zaczęła co raz częściej popełniać błędy. Często mylą się obrońcy,  a pewność stracił również Steinbors, który wcześniej był bardzo pewnym punktem zespołu. To Łotysz niepewnie zachował się przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a wykorzystał to Situm i ustalił wynik na 3:0.

PRACA NAD KONCENTRACJĄ I OFENSYWĄ

Od początku rozgrywek priorytetem dla Arki było zabezpieczenie własnej bramki i na początku sezonu taktyka ta zdawała egzamin. Z każdym kolejnym meczem gdynianie tracili jednak swoje defensywne atuty, a w ofensywie nie mają pomysłu, kreatywności, lidera ani szczęścia. Leszek Ojrzyński będzie miał dwa tygodnie na pracę z zespołem podczas przerwy na mecze reprezentacji Polski, a jego głównym zadaniem musi być poprawienie gry w ataku. Bez tego żółto-niebiescy będą mieli ogromne problemy w walce o utrzymanie.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj