Polacy wdeptani w murawę. Polska przegrywa z Danią 0:4

Piłkarska reprezentacja Polski przegrała w Kopenhadze z Danią 0:4 (0:2) w meczu 7. kolejki grupy E eliminacji mistrzostw świata.

Bramki dla gospodarzy zdobyli: Thomas Delaney (16. min), Andreas Cornelius (42. min), Nicolai Jorgensen (59. min) i Christian Eriksen (80. min). Spotkanie sędziował Milorad Mazic (Serbia). Na stadionie mecz obserwowało 34 505 widzów.

13 MECZÓW BEZ PRZEGRANEJ. I PECH

To pierwsza porażka reprezentacji Polski po serii 13 meczów bez przegranej. Wcześniej podopieczni trenera Adama Nawałki ponieśli porażkę 1 czerwca 2016 roku z Holandią 1:2 w towarzyskim spotkaniu w Gdańsku. Jednak o co najmniej cztery gole biało-czerwoni poprzednio byli gorsi od rywali 8 czerwca w 2006 roku, kiedy w Murcji ulegli w sparingu Hiszpanii 0:6. W 21. wieku różnicą czterech bramek przegrali jeszcze z… Danią (1:5, w sierpniu 2004 w Poznaniu) oraz z Portugalią (0:4, w mundialu w Korei Płd. w 2002 roku).

GOSPODARZE NARZUCILI SWÓJ STYL

W Kopenhadze gospodarze od początku spotkania narzucili swój styl gry. Już w pierwszej minucie groźnie strzelał Thomas Delaney. Jego strzał z trudem obronił Łukasz Fabiański. Jednak w 15. minucie polski bramkarz był bezradny po uderzeniu głową tego pomocnika Werderu Brema, którego przy rzucie rożnym nie upilnował Piotr Zieliński.

Po zdobyciu bramki przewaga Duńczyków była jeszcze większa. Kwadrans później Andreas Cornelius wyprzedził w polu karnym Michała Pazdana i groźnie strzelił głową, lecz tym razem piłka minęła bramkę. Jednak w 42. minucie napastnik Atalanty Bergamo już się nie pomylił. Przy obu golach asystował pomocnik Tottenhamu Hotspur Christian Eriksen.

SŁABSI W KAŻDYM ELEMENCIE GRY

Piłkarze Nawałki byli słabsi w każdym elemencie gry, ale przede wszystkim przegrywali walkę w środku pola. Zupełnie niewidoczni byli Zieliński i Krzysztof Mączyński. Nieco lepiej prezentował się Karol Linetty. Poza tym w 34. minucie z powodu problemów z żołądkowych boisko musiał opuścić Łukasz Piszczek, którego zastąpił Thiago Cionek.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Efektem przewagi gospodarzy były dwa kolejne gole. W 59. minucie Nicolai Joergensen wykorzystał błąd Fabiańskiego, który wybił piłkę przed siebie, a napastnik Feyenoordu Rotterdam wpakował ją do siatki z około 10 metrów.

APLAUZ DLA NICKLASA BENDTNERA

Aplauz kibiców przywitał wracającego do drużyny narodowej po 21 miesiącach przerwy Nicklasa Bendtnera, który pojawił się na boisku na ostatni kwadrans. Jednak w 80. minucie wynik ustalił najbardziej znany obecnie zawodnik reprezentacji Danii – Eriksen był nieatakowany przez rywali i popisał się efektownym strzałem z dystansu.

POLICJA UŻYŁA SIŁY WOBEC POLSKICH FANÓW

Na stadion nie wpuszczono wszystkich polskich kibiców. Dla gości przeznaczono, tak jak przed każdym meczem, pięć procent miejsc na stadionie. W tym przypadku – niespełna dwa tysiące wejściówek. Fani biało-czerwonych kupili ich jednak więcej, również na miejsca dla gospodarzy. Części z nich udało się wejść na trybuny. Przed obiektem doszło do interwencji policji, która użyła siły wobec kilkunastoosobowej grupy polskich fanów.

POZOSTAŁE SPOTKANIA GRUPY E

W pozostałych spotkaniach grupy E, Kazachstan przegrał z Czarnogórą 0:3 (0:1) po trafieniach Marko Vesovicia (31. min), Fatosa Beciraja (53. min) i Marko Simicia (63. min).

Z kolei Rumunia pokonała Armenię 1:0 (0:0), a jedynego gola w pierwszej doliczonej minucie do drugiej połowy (90+1. min) strzelił Alexandru Maxim. Goście od 54. minuty grali w osłabieniu – drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Taron Woskanian.

MIMO PORAŻKI, POLACY NA PROWADZENIU W GRUPIE

Mimo porażki, Polacy nadal prowadzą w grupie E. Mają 16 punktów – o trzy więcej od Czarnogóry i Danii. Rumuni zgromadzili 9 punktów, Ormianie – 6, a Kazachowie – 2. Na mistrzostwa pojadą zwycięzcy grup, a osiem najlepszych zespołów z drugich miejsc wystąpi w barażach.

W poniedziałek w Warszawie biało-czerwoni podejmą Kazachstan.

IAR/(PAP)/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj