Były piłkarz Lechii studzi nastroje w Gdyni. Żółto-niebiescy remisują na własnym boisku

 Miało być z zębem, a było… sennie. Arka choć strzeliła gola i zdobyła punkt w meczu z wyżej notowanym Zagłębiem, nie dała wielu emocji. Skończyło się sprawiedliwie, ale o tym spotkaniu zapomnieć będą chcieli wszyscy.

Spotkanie było pierwszym po czerwcowym meczu, który dał Arce utrzymanie w lidze, a kibicom innych drużyn powody do spekulacji.
Czy w tamtym meczu Zagłębie się podłożyło? Piątkowym wieczorem nie miało to już najmniejszego znaczenia.

DEFINICJA NUDY

Negatywny stan emocjonalny, polegający na uczuciu wewnętrznej pustki, zwykle spowodowany jednostajnością, brakiem zmiany otoczenia, brakiem bodźców – tyle opis encyklopedyczny nudy, który mógłby służyć także za relację z pierwszej połowy meczu Arki Gdynia z Zagłębiem Lubin. Na boisku nie działo się wiele. Dość powiedzieć, że przez 45 minut zawodnikom obu jedenastek udało się oddać jeden celny strzał, a kibice walczyli, by w piątkowy wieczór po pracy zwyczajnie nie zasnąć.

BY NIE BYĆ GOŁOSŁOWNYM

O nastroje kibiców, ale i sens swoich słów, musiał w przerwie zadbać trener gdynian Leszek Ojrzyński. Jeszcze przed meczem mówił o graniu z zębem, pierwsza połowa – apatyczna i bezbarwna – jakby na przekór szkoleniowcowi żółto-niebieskich. Ten jednak udanie wstrząsnął zespołem, wprowadził Mateusza Szwocha, co z meczu bezbarwnego, widowisko w Gdyni zmieniło na nieco żywsze. O poprawę nastrojów kibiców walczył Damian Zbozień, dla którego trafienie przeciwko byłemu zespołowi, było szczególne. Zawodnik w Lubinie nie znajdował uznania trenera, często oglądając mecz z perspektywy ławki rezerwowych.

Trudno jednak wierzyć, że jeden z najlepszych ekstraklasowiczów, będące także w gronie najczęściej trafiających do bramki rywali – lubińskie Zagłębie – będzie flegmatyczne przez całe spotkanie. Tak się nie stało. W 79 minuty wynik spotkania na 1:1 ustalił Patryk Tuszyński, były piłkarz Lechii Gdańsk. 

TRZEBA O TYM ZAPOMNIEĆ

Nie takich widowisk łakniemy w Ekstraklasie piłkarskiej. Chcemy widzieć żywą, ambitną Arkę, dzielnie stawiającą czoła silniejszym i bardziej zdyscyplinowanym taktycznie rywalom. Taką, jaka zauroczyła futbolem w duńskim Herning, czy taką, jak z pucharowego spotkania z Górnikiem Zabrze oraz ostatniego ligowego przeciwko Wiśle Kraków. W piątek  było jednak klasycznie na remis – chwilę pograła Arka i strzeliła gola, oraz na chwilę zmobilizowało się Zagłębie, odpowiadając trafieniem. To co widzieliśmy pomiędzy, powinno zostać jak najszybciej wyrzucone z pamięci.

SZUKAJMY POZYTYWÓW

Nie należy jednak tylko w czarnych barwach patrzeć na to spotkanie. Arkowcy po udanym meczu z Wisłą, ponownie nie przegrali spotkania, notując awans w tabeli na 10 miejsce. Ono daje trochę oddechu i czasu na wyciągnięcie konstruktywnych wniosków. Ostatecznie lepiej zremisować po bezbarwnym spotkaniu niż przegrać pokazując futbol otwarty i miły dla oka.

pkat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj