Są punkty, ale nie ma kibiców. Lechia liczy frekwencję, w Arce debiutuje 18-letni Szymon Nowicki [PIŁKARSKI WTOREK]

Niecałe osiem tysięcy kibiców zasiadło na trybunach w Gdańsku po wygranych przez Lechię Derbach Trójmiasta. Pomimo dobrych wyników frekwencja nie rośnie, a problem nie maleje – rozkładamy go zatem na części pierwsze wraz z kierownikiem działu sprzedaży biletów Lechii. W Gdyni kompletowi punktów towarzyszył debiut utalentowanego 18-latka.
Posłuchaj audycji:

W POSZUKIWANIU ZAGINIONEJ… FREKWENCJI

24 tysiące – taką różnicę należy odnotować pomiędzy frekwencją meczu inaugurującego w Gdańsku trwający sezon Ekstraklasy, a ostatnią sobotą, kiedy to na trybunach Stadionu Energa zasiadło mniej niż 8 tysięcy widzów. Spotkanie z Cracovią obejrzało w lipcu na żywo aż 32 tysiące osób, co stanowi dotychczasowy rekord na meczach Lechii w bieżącym sezonie Ekstraklasy.

Co się dzieje i dlaczego na mecze chodzi coraz mniej, a nie coraz więcej sympatyków biało-zielonych? Odpowiedź na to pytanie staraliśmy się uzyskać wraz z Tomaszem Mielewczykiem, kierownikiem działu sprzedaży biletów Lechii Gdańsk.

– Frekwencja nie cieszy nikogo w klubie. Duży wpływ ma na nią drużyna i wynik sportowy – słyszymy z ust kierownika.

NIE WZROSŁA PO WYGRANYCH DERBACH

Wyniki sportowe są, a przynajmniej są coraz lepsze. W ubiegły weekend Lechia otarła się o górną ósemkę, a w dwóch ostatnich meczach zgarnęła komplet punktów, nie tracąc przy tym ani jednej bramki.

Frekwencji na Stadionie Energa nie uzdrowiło jednak nawet zwycięstwo w meczu derbowym (1:0), po którym trzybramkową wygraną nad Wisłą Płock oglądało z trybun bursztynowego obiektu zaledwie 7670 kibiców (liczba osób uprawnionych).

– Gdybyśmy grali tydzień po meczu derbowym [bez przerwy na reprezentację – przyp. red.], prawdopodobnie ta frekwencja byłaby wyższa – uważa Tomasz Mielewczyk.

PECHOWE PONIEDZIAŁKI, NIEFORTUNNE PIĄTKI

Wpływ na frekwencję na stadionie mają nie tylko wyniki, ale i terminy spotkań. Te najmniej lubiane przez kibiców to piątki i poniedziałki. Jak wyliczono, to w poniedziałki odnotowywana jest na obiektach Ekstraklasy najsłabsza frekwencja.

– Przykładem może być Zagłębie, które w tym tygodniu walczyło u siebie o wejście do pierwszej trójki, a na stadionie było nieco ponad 3,5 tysiąca ludzi. To pokazuje, że terminy poniedziałkowe oraz piątki o godzinie 18:00 nie są do końca trafione – mówi kierownik sprzedaży Lechii.

W jakim stopniu problem ten dotyczy Lechii Gdańsk? Z szesnastu rozegranych do tej pory spotkań, biało-zieloni wyszli na murawę w poniedziałek cztery razy, tyle samo spotkań rozegrali w piątkowy wieczór. Dla porównania, Arka Gdynia zagrała w poniedziałek tylko raz, ale aż sześciokrotnie stawała do boju o ekstraklasowe punkty w piątki.

BEZ EKSTRAKLASY W PONIEDZIAŁKI?

Być może coś uda się w tym temacie zmienić. Kluby podejmują rozmowy z PZPN i sugerują zrezygnowanie z – na początek – meczów w poniedziałki.

– Kluby są za tym, żeby przenieść termin poniedziałkowy na weekendowy, na przykład na niedzielę, na godz. 12:30. Ligi zachodnie grają w tym terminie, frekwencja na meczach jest – mówi Tomasz Mielewczyk.

Decyzję podejmie jednak nie PZPN, a stacje telewizyjne. To kanały posiadające prawa do transmitowania meczów Ekstraklasy będą miały w tej kwestii decydujące zdanie.

Zanim to się stanie, wiemy jedno: ponad 17 tysięcy kibiców musi przyjść na mecz Lechii Gdańsk, aby klub na dniu meczowym zarobił, a nie stracił – a o to było w ostatnich kolejkach ciężko. Koszty organizacji meczu ligowego gdańszczan nieoficjalnie szacuje się na 200 tysięcy złotych.

SZCZĘŚLIWY DEBIUTANT

W Gdyni frekwencji nikt nie liczy, skrzętnie liczone są za to punkty. Po ostatnim weekendzie wystarczyło ich na to, aby żółto-niebiescy awansowali w tabeli na ósme miejsce. A wraz z nimi awansował ekstraklasowy debiutant, Szymon Nowicki. Urodzony w Kościerzynie 18-latek zadebiutował meczem we Wrocławiu w Ekstraklasie i jest obecnie siódmym najmłodszym piłkarzem Arki, który debiutował w jej barwach w najwyższej klasie rozgrywek w naszym kraju.

Zapytany o wrażenia wychowanek Kaszubii zdradził, że w tygodniu meczowym wyjątkowo dobrze wyglądał na treningach, w związku z czym trener Ojrzyński uprzedził go o możliwości, iż stanie się częścią podstawowej jedenastki na mecz ze Śląskiem.

– Przygotowywałem się jak do każdego innego spotkania. Wizualizowałem sobie ten mecz, ale robiłem nic specjalnego. Odpoczywałem i robiłem swoje – powiedział piłkarz dzień po zwycięstwie we Wrocławiu.

„STRESOWAŁEM SIĘ PRZEZ PIERWSZE TRZY MINUTY”

Niedzielne spotkanie w ramach Ekstraklasy nie było ani pierwszym meczem Szymona Nowickiego w pierwszym zespole Arki, ani pierwszym przeciw Śląskowi Wrocław. W sierpniu piłkarz zagrał w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski, wygranym przez gdynian 4:2.

Czy mimo to niedzielny debiut w Ekstraklasie przypłacił stresem? – Stresowałem się tylko na początku, może przez pierwsze trzy minuty. Później wszystko ze mnie zeszło – przyznał zawodnik.

Sam zresztą już wie, że nie ma powodów do stresu, gdy ma się takie wsparcie. Młody zawodnik docenia drużynowych kolegów, ze strony których może liczyć zarówno na dobre słowo, jak i dobrą radę.

– Dobrze dogaduję się z Filipem Jazvicem, siedzimy obok siebie w szatni. Dużo podpowiada mi Kunik, Michał Żebrakowski, Michał Nalepa, Michał Marcjanik. Podczas meczu ze Śląskiem wiele rad dawał mi Zboziu i dziękuję mu za to – zdradził.

Na „Piłkarski wtorek” zapraszamy na antenę Radia Gdańsk co tydzień o godz. 14:05.

Anita Kobylińska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj