Polacy do samego końca zadbali o dreszczyk emocji. Choć prowadzili kontrolując mecz, niewiele zabrakło do nieszczęśliwego finału. Na szczęście Piotr Zieliński ma niesamowicie ułożoną lewą nogę czym zapewnił Polsce towarzyskie zwycięstwo nad Koreą Południową 3:2.
Jego piękny strzał uchronił białoczerwonych od niedosytu i niepokoju o czwarty kolejny mecz bez zwycięstwa. Cieszy więc forma liderów, smuci słabość zmienników.
ŚLĄSKI KAPRYŚNY
Polacy wrócili do miejsca, gdzie przez lata kształtowała się historia rodzimego futbolu. Miejsca wielkiej chwały i równie złych rozczarowań. To w tym samym miejscu, tylko bez trybun przykrytych nowoczesnym dachem, Polacy pokonywali sensacyjnie Portugalię 2-1. żegnali też tamtejszy „Narodowy” fatalnym 0-1 ze Słowacką jeszcze bardziej fatalnych Eliminacji Mundialu 2010.
DEKADA ZMIAN
Ale dekada w sporcie to wieczność. Kiedy tymczasowa jedenastka pod wodzą tymczasowego trenera Stefana Majewskiego, przy pustych trybunach chorzowskiego stadionu, ograna została przez Słowację, Arkadiusz Milik był juniorem grającego kilka kilometrów dalej Rozwoju Katowice. Nikt jeszcze nie słyszał o zdolnym chłopaku, który lata później przebojem zdobędzie polską Ekstraklasę, a później stanie się gwiazdą ligi holenderskiej i włoskiej. Dziś Milik jest tak ważnym ogniwem kadry, że jego powrót po kilkumiesięcznej kontuzji jest wydarzeniem podczas tego zgrupowania najważniejszym. W Chorzowie dostał 30 minut na powrót, ale nie zachwycił.
GŁÓD GOLI ZASPOKOJONY
Wtorkowy mecz, choć towarzyski, był widowiskiem pragnień. Wielotysięczna publiczność rozpieszczona przez Lewandowskiego i spółkę golami w Eliminacjach tegorocznego Mundialu, stęskniona była bramek po trzech ostatnich meczach na zero z przodu. Adam Nawałka nie pozostawał więc kibicom dłużny, wystawiając bardzo ofensywną jedenastkę z zaledwie 3 obrońcami. Worek z bramkami otworzył w 31 minucie Lewandowski, tuż przed przerwą poprawił Grosicki i Polacy zaspokoili głód bramek, mogąc jednocześnie testować wszelakie warianty.
ZIELIŃSKI URATOWAŁ
A że kolejka chętnych do wyjazdu na Mundial jest długa, to w drugiej połowie zobaczyliśmy m.in. Thiago Cionka. Tyle, że Cionek to nie Glik a Kurzawa nie Rybus, a więc i gra polskiej drużyny się posypała. Bierność i kalkulację przypłacili biało-czerwoni stratą dwóch goli w ciągu dwóch minut i czar prysł.
Szczęśliwie to indywidualności decydują o końcowym sukcesie, a tą okazał się Piotr Zieliński. Jego piękny strzał uchronił biało-czerwonych od niedosytu i niepokoju o czwarty kolejny mecz bez zwycięstwa. Cieszy więc forma liderów, smuci słabość zmienników. O noty indywidualne kadrowicze będą musieli postarać się w meczach swoich drużyn klubowych. Następne spotkanie kadry Adama Nawałki dopiero 8 czerwca towarzysko przeciwko Chile.
Paweł Kątnik