Impas w Bytovii trwa? Wiceprezes w szczerej rozmowie: Nie obrażamy się na Drutex. Walczymy o życie [POSŁUCHAJ]

Pracę w klubie – jak mówi – sprawuje niemal charytatywnie. Po spotkaniu z nami wsiada do firmowego samochodu, ale nie klubowego, tylko tego z zawodu przedstawiciela handlowego. Dariusz Kiedrowski jest wiceprezesem I-ligowej Bytovii Bytów. W szczerej rozmowie z Radiem Gdańsk opowiada o trudach negocjacji z Drutexem, próbach pozyskania inwestorów i żonie, która powiedziała „by wyprowadził się na stadion”.

Paweł Kątnik, Tymoteusz Kobiela: W jakim momencie jest teraz Bytovia – walczy o życie, czy tak to się układa, również po odejściu Julka Letniowskiego, że jest względny spokój?

Dariusz Kiedrowski, wiceprezes MKS Bytovii Bytów: Powiem krótko – jest względny spokój. Oczywiście, walczymy, bo szukamy sponsora na koszulki. Jesteśmy na w miarę dobrej drodze. Mam nadzieję, że do końca sezonu się to wyklaruje.

– Chodzi o kwoty jakiego rzędu? Jeżeli ktoś chciałby reklamować się na koszulce Bytovii, to musiałby wyłożyć kilkadziesiąt, kilkaset, kilka milionów złotych?

– Myślę, że kilkaset. Swego czasu ktoś z czuba pierwszej ligi powiedział nam, że koszulki za mniej niż milion za sezon się nie sprzedaje. Sorry, jesteśmy w takiej sytuacji, że musimy z tej ceny zejść.

– Z czego wynika trudność pozyskania tego sponsora? Pokazaliście, że możecie robić cuda, dokonaliście niesamowitej rzeczy po odejściu Drutexu, również sportowej. Tutaj PR jest dobry do tego, żeby zainwestować w drużynę – jest ciekawy trener stąd, jest pewien regionalizm. Z czego wynika to, że sponsorzy nie zgłaszają się tłumnie?

– Bytowskie firmy – dziękujemy im wszystkim za pomoc do tej pory – nie wiem, czy chciałyby w takie kwoty wejść. Są to kwoty fajne, możemy bawić się w piłkę, ale nie są aż tak duże, żebyśmy mogli myśleć o reklamie na koszulce.

– Dużo mówi się o tym, że są w Polsce kluby, które mają problemy z wypłacalnością względem piłkarzy. Bardzo mocno przewija się w tym kontekście Lechia Gdańsk. W waszym przypadku o tym się nie słyszy, rzeczywiście opóźnień nie ma?

– Nie ma. Może kilkudniowe, dziesięciodniowe poślizgi się zdarzają, ale to zdarza się również w normalnych zakładach pracy. Wydaje mi się, że w naszym klubie jest wszystko w porządku.

– Wróćmy do lata, przed rozpoczęciem sezonu pojawiały się różne komunikaty, wydawało się, że będzie grać w niższych ligach. Ile nieprzespanych nocy, ile wypitych kaw, ile odbytych spotkań – jak to wyglądało z pana perspektywy?

– W pewnym momencie żona powiedziała, żebym się może wyprowadził na stadion (śmiech). Ja też normalnie pracuję zawodowo, jeżdżę, swoje robię. Oczywiście, podczas pracy telefonów było bardzo dużo. Czerwiec był naprawdę ciężki. Od lipca, kiedy liga już ruszyła, było przyzwoicie. Momentami było jednak bardzo trudno.

– Trybuny tutaj nie są za duże, łatwo zobaczyć, kto przychodzi. Czy dawni właściciele pojawiają się na trybunach?

– Tak, przychodzi Rafał, wcześniej głównodowodzący. Szefa jeszcze nie było, ale podejrzewam, że prędzej czy później przyjdzie.

– Nie obrażacie się.

– Nie, nie, broń cię panie. Trzeba cały czas dziękować i jeszcze raz chwała firmie Drutex za sponsorowanie przez tyle lat Bytovii, bo nigdy byśmy nie byli w tym miejscu. Ja to będę powtarzał i w dzień i w nocy. Dziękujemy za te szesnaście lat.

– Tę decyzję odkładali (Drutex – red.) w czasie, bo już wcześniej chcieli się wycofać ze sponsorowania pierwszej drużyny. Czy były rozmowy na temat powrotu Drutexu do Bytovii, skoro udaje się wam działać bez nich?

– Razem z prezesem Januszem Wiczkowskim byliśmy w Drutexie u pana Leszka, zanieśliśmy statuetkę z podziękowaniem. Oczywiście porozmawialiśmy. Na tamten moment było „nie”, ale sam powiedział, że nie wiadomo, jak się życie potoczy. Nigdy w życiu nic złego na firmę nie powiemy, jestem „za”, żeby nawet na koszulkę wrócili. Budujemy klub biznesu, chcielibyśmy, żeby jak najwięcej firm z nami było. Cały czas prowadzimy też rozmowy z mniejszymi podmiotami, zawsze coś się dzieje.

Rozmawiali Paweł Kątnik i Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj