Lechia na dobrej drodze do mistrzostwa Polski. „Biało-zieloni” powiększają przewagę nad peletonem

Lechia Gdańsk odniosła kolejne zwycięstwo w tym sezonie. Podopieczni Piotra Stokowca bez większych problemów wygrali z Wisłą Kraków 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił Filip Mladenović. 

Wynik Lecha z Legią sprawił, że „biało-zieloni” do starcia z Wisłą przystępowali ze sporym komfortem psychicznym. Ewentualny wypadek przy pracy, jakim byłaby porażka lub remis z drużyną z Krakowa, wciąż zapewniał bezpieczną, czteropunktową przewagę nad 2 zespołem w tabeli, a z drugiej strony wygrana pozwoliłaby wyjechać na autostradę do mistrzostwa Polski. Wielu kibiców z Gdańska zapewne liczyło, że podopieczni Piotra Stokowca zdecydowanie postawią na tę drugą opcję i od początku spotkania rzucą się piłkarzom „Białej Gwiazdy” do gardeł, szybko zamykając ten mecz. 

POSTAWILI NA EFEKT

Pomysł Lechii na to spotkanie był jednak zupełnie inny. Gospodarze swoją grą bardziej nawiązywali do meczu z Pogonią Szczecin niż Koroną Kielce. Lechiści grali spokojnie, bez zbędnych zrywów i z zimnym wyrachowaniem, do którego zdążyli już wszystkich przyzwyczaić.

Z kolei Wisła czekała na szybkie kontry i trzeba przyznać, że kilka razy podopiecznym Macieja Stolarczyka udało się postraszyć piłkarzy gospodarzy. Najbliżej zdobycia bramki dla krakowian był Rafał Pietrzak, ale po jego „bombie” z dystansu piłką musnęła tylko słupek bramki strzeżonej przez Dusana Kuciaka.

POKAZALI JAK WYKONAĆ KONTRĘ

Kiedy tempo meczu siadało i piłkarze byli już myślami przy zejściu na przerwę, Lechia postanowiła zaprezentować gościom, jak powinno się wykorzystywać szybki kontratak. Głupią stratę w środku pola zaliczył Plewka, z kontrą ruszył Sobiech, dobiegł niemal przed samo pole karne, po czym wyłożył piłkę Mladenoviciowi. Serb bez namysłu huknął w długi róg bramki, a futbolówka zatrzepotała w siatce bramki strzeżonej przez Mateusza Lisa, który mógł się lepiej zachować się w tej sytuacji.

NIE FORSOWALI TEMPA

W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Lechia oddała inicjatywę Wiśle, od czasu do czasu próbując podwyższyć prowadzenie. Najlepszą szansę do tego miał Flavio, ale nie skorzystał z idealnego dośrodkowania Daniela Łukasika. W 63. minucie Portugalczyk miał kolejną szansę na powiększenie swojego dorobku bramkowego, piłka znalazła się nawet w bramce, ale sędzia słusznie w tej sytuacji odgwizdał pozycję spaloną. Mimo że goście nie mieli nic do stracenia, to nie rzucili się do ataku. Po raz kolejny bardzo słabo wyglądał Kuba Błaszczykowski, od którego większość kibiców Lotto Ekstraklasy oczekiwała dużo więcej jakości piłkarskiej. 

 

 

Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Podopieczni Piotra Stokowca po raz kolejny nie zagrali wielkiego meczu, ale znowu pokazali to, co w piłce jest najważniejsze, czyli gole. Lechiści byli skuteczni do bólu i z zimną krwią wykorzystali błędy rywala. Lechia wygrała tym samym 14. mecz w sezonie, dzięki czemu odskoczyła od drugiej Legii Warszawa na 7 punktów tabeli, czym wyjechała na autostradę o nazwie mistrzostwo Polski.

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 1:0 (1:0)

Lechia: D. Kuciak – K. Fila (78′ M. Mak), M. Nalepa, B. Augustyn, F. Mladenović – D. Łukasik, T. Makowski, J. Kubicki – K. Michalak (70′ J. Nunes), A. Sobiech (75′ J. Arak), F. Paixao

Wisła: M. Lis, M. Palcić, M. Wasilewski, M. Sadlok, R. Pietrzak (79′ W. Słomka) – V. Basha, P. Plewka (63′ L. Klemenz) – J. Błaszczykowski, K. Drzazga (80′ M. Grabowski), K. Wojtkowski – M. Kolar

 

 mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj