Srogie lanie w świąteczny poniedziałek. Koszykarze Arki wygrywają hit z Polskim Cukrem

Doskonała czwarta kwarta, efektywna gra zmienników i trójki, których wpadło do kosza aż 18. To dało zwycięstwo Arce Gdynia w hicie Ekstraklasy koszykarzy nad Polskim Cukrem Toruń. Sukces smakuje tym lepiej, że daje pierwsze miejsce w fazie play-off i ewentualną przewagę parkietu w wielkim finale.

Koszykarze Arki planowali zaleczyć ostatni  z gdyńskich kompleksów w tym sezonie Energa Basket Ligi. Do Gdynia Areny przyjechał bowiem jedyny zespół, z którym Arka jeszcze w tym sezonie nie wygrała. Rehabilitowali się już koszykarze z Trójmiasta Stelmetowi Zielona Góra za pierwszą porażkę, wygrywali z MKS-em Dąbrowa Górnicza w Pucharze Polski, nie pozostawiali też wątpliwości Anwilowi. Do grona pokonanych 22 kwietnia miał dołączyć zespół z Kujaw i Pomorza.

KOMPLEKS TORUNIA

W pierwszym spotkaniu pomiędzy drużynami w Toruniu Arka przegrała w nadzwyczajnych okolicznościach – po jednostronnym meczu, ponad 20-punktowej przewadze Polskiego Cukru i w słabych we własnym wykonaniu okolicznościach. Aż 22 pudła z dystansu zaliczyli gdyńscy koszykarze w styczniowej potyczce, a do tego rywale znad Wisły zagrali wybitnie zespołowo – 32 asysty.

Szykowało się więc znakomite widowisko pierwszej z drugą drużyną tabeli, którego stawką dodatkowo była pozycja lidera po sezonie zasadniczym. W Wielki Poniedziałek zaczęło się podobnie jak w Toruniu. Cukier dominował, Arka pudłowała z dystansu ( zaledwie 7 na 20 za trzy po pierwszej połowie), co przekładało się na wynik –  34:43 do przerwy. Doskonałe zawody rozgrywał już wówczas Damian Kulig. Zdobył 12 punktów, przechwytywał piłkę od Upshawa, efektownie blokował. I kiedy trzecią kwartę zaczął od kolejnych punktów, a przewaga toruńskiego zespołu  urosła do 11 oczek, wielu myślało, że znowu zawodnicy z Torunia okażą się sprytniejsi.

SPOTKANIE ZMIENNIKÓW

Do tego momentu niewidoczni byli liderzy Arki – Amerykanie Josh Bostic i James Florence i do końca trzeciej kwarty było to bardziej popołudnie zmienników. Dariusz Wyka, choć równie często trafiał co pudłował, uzbierał łącznie 13 punktów. Wspierali go bardzo efektywny Ginyard (16 oczek) i Szubarga (8). Drugoplanowe postaci z całego sezonu przez trzy kwarty odgrywały więc pierwszoplanową rolę na zakończenie zmagań zasadniczych w Gdyni.

 

Ale liderów poznaje się po „momentach”. Kiedy w czwartej kwarcie należało odskoczyć, to właśnie Florence i Bostic wzięli odpowiedzialność za zdobywanie punktów. Pierwszy z nich zakończył mecz z 18 punktami, na co złożyło się 5 trafionych rzutów trzypunktowych, drugi zakończył mecz z 14 oczkami. Arka tę część wygrała 23:14, nie pozostawiając złudzeń, kto w przeddzień fazy pucharowej zgłasza największe aspiracje do zdobycia złota. Gdynianie piorunująco rozłożyli akcenty. Odskoczyli rywalom jak na lidera przystało i za to otrzymali nagrodę największą – atut własnego parkietu w kluczowych momentach fazy pucharowej. 

Paweł Kątnik

Arka Gdynia 88:72 Polski Cukier Toruń 28:21 | 17:21 | 27:14 | 24:17

Punkty dla Arki: Ginyard 16 , Dulkys 9, Florence 18, Bostic 14

Punkty dla Polskiego Cukru: Kulig 16, Gruszecki 8, Lowery 14, Sulima 17

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj