Słaby występ Kamila Wilczka przeciwko Lechii. „Otworzyliśmy im drogę, a oni skorzystali” [POSŁUCHAJ]

Najbardziej znanym piłkarzem Broendby wśród kibiców w Gdańsku jest Kamil Wilczek. Napastnik nie błysnął w czwartek formą w przegranym spotkaniu przeciwko Lechii. Miał w zasadzie jedną sytuację dogodną do zdobycia gola, ale jej nie wykorzystał. – Lechia grała bardziej ofensywnie niż zwykle, ale my jej na to pozwoliliśmy – przyznał po spotkaniu. Diametralnie różniły się wypowiedzi polskiego napastnika sprzed i po meczu. Nie od dziś wiadomo, że mądry Polak po szkodzie, ale też trudno się takiej weryfikacji własnych słów Wilczkowi dziwić. Lechia zaskoczyła bardziej doświadczonego rywala mądrością, ogładą i pomysłem na zwycięstwo. A po 90. minutach także udaną realizacją tego pomysłu.

TWARDE DEKLARACJE

Na przedmeczowej konferencji prasowej Kamil Wilczek deklarował, że sentymentów nie będzie, a Broendby przyjechało do Gdańska po zwycięstwo. Rzeczywistość na boisku nie tylko zweryfikowała ambicje duńskiego zespołu, ale także okazała się nieprzychylna samemu Wilczkowi.

31-letni napastnik przez większość meczu był niewidoczny. Okazję do przełamania miał w doliczonym czasie pierwszej połowy, ale gospodarzy przed stratą gola uchronił czujny Dusan Kuciak. – Lechia grała agresywnie odkąd do klubu przyszedł Piotr Stokowiec i tym nas nie zaskoczyli. Zagrali bardziej ofensywnie, ale to my otworzyliśmy im drogę do tego, by korzystali ze swoich skrzydeł. Gospodarze skorzystali z dobrej dyspozycji Mladenovicia – powiedział po meczu Wilczek.

CHWALI KIBICÓW

 
Z dobrej strony pokazali się natomiast kibice Broendby. Choć na gdańskim stadionie byli w znacznej mniejszości i zasiadło ich około 600, od początku byli bardzo słyszalni z żywiołowym dopingiem. – Nasi kibice to czołówka w kraju, myślę, że będzie dobra atmosfera w rewanżu – zakończył krótko napastnik.

Posłuchaj, co do powiedzenia miał Kamil Wilczek po meczu z Lechią:

 
Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj