Zanosiło się na szybką porażkę, a skończyło się całkiem optymistycznie. Trefl przegrał w ZAKSĄ, ale pokazał, że jeszcze będzie groźny

Siatkarze Trefla nie podtrzymali passy trzech zwycięstw z rzędu. Gdańszczanie przegrali z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale pokazali, że robią postępy i w play-offach oraz Pucharze Polski będą groźni. Tym razem polegli, a o porażce zadecydowała sama końcówka piątego seta. W pierwszych dwóch setach Trefl właściwie nie istniał na parkiecie. Dość powiedzieć, że gdańszczanie ani razu nie wyszli w tym czsie na prowadzenie. W najlepszym momencie, na samym początku meczu, remisowali 1:1. Generalnie dostawali dość surową lekcję siatkówki. Grupa Azoty ZAKSA spokonie kontrolowała przebieg meczu. W pierwszej partii trzymała rywali na sześciopunktowym dystansie, wygrywając ostatecznie 25:18, w drugiej różnica była już kolosalna, bo skończyło się przewagą aż dziesięciu punktów.

ZAMIAST PORAŻKI – ODBUDOWA

Wydawało się, że kolejny raz w tym sezonie Trefl w meczu z rywalem z czołowej czwórki nie będzie miał nic do powiedzenia, ale gdańszczanie niespodziewanie rzucili się przeciwnikom do gardeł. W trzecim secie w końcu nie pozwolili gospodarzom odskoczyć, a od stanu 14:14 sami zaczęli budować przewagę. Punkty zdobywane nie seriami, a parami pozwoliły na wypracowanie trzech oczek przewagi i zespół Michała Winiarskiego zmniejszył straty w meczu wygrywając 25:22.

Gdańszczanom spore brawa należą się za czwarty set, bo kędzierzynianie mocno rozpoczęli, ale Trefl wytrzymał, doprowadził do remisu i sam przejął inicjatywę. Miał nawet świetny moment przy prowadzeniu 20:!6, ale seria czterech straconych punktów sprawiła, że to ZAKSA miała lepszą pozycję. Nic bardziej mylnego, trzy zdobyte punkty z rzędu od stanu 22:22 zapewniły gdańszczanom grę w tie-breaku i co najmniej jeden punkt wyrwany mocniejszemu rywalowi.

ZABRAKŁO MOCY W KOŃCÓWCE

W tie-breaku jednak zabrakło mocy. Znów ani razu nie udało się wyjść na prowadzenie, ale nie to było decydujące. Gdańszczanie nie prowadzili, ale też nie odstawali. Odrobili stratę dwóch punktów i doprowadzili do remisu 12:12. Wtedy jednak gospodarze rozegrali trzy świetne akcje, obijając blok, dokładając asa oraz skuteczny atak Semaniuka i zakończyli mecz.

To kolejna porażka Trefla z rywalem z czwórki, ale na pewno dająca najwięcej podstaw do optymizmu. Gdańszczanie z tym samym przeciwnikiem zagrają za dwa tygodnie w półfinale Pucharu Polski i tym meczem pokazali, że wcale nie stoją na straconej pozycji.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj