Lechia finiszuje z klasą i kończy sezon tuż za podium. Teraz liczy się tylko puchar

Czwarte miejsce bywało przekleństwem Lechii, ale osiągnięcie takiej pozycji w obecnym sezonie Ekstraklasy uznane zostanie za sukces, jeśli tylko zespół wywalczy w piątek Puchar Polski. Na zakończenie rywalizacji ligowej gdańszczanie wygrali ze Śląskiem we Wrocławiu 2:1.

Biało-zieloni są dość regularni w zdobywaniu lokat w pobliżu podium, bo w ostatnich latach dwukrotnie finiszowali na piątym miejscu, dwukrotnie także na czwartym. Lechia ze Śląskiem wbrew obiegowej opinii nie grała już tylko o „pietruchę”. W przypadku niekorzystnych wyników w innych spotkaniach, drużyna Stokowca spadłaby na ostatnie miejsce w grupie mistrzowskiej, co oczywiście wiązałoby się ze stratami finansowymi.

Niedzielne spotkanie ze Śląskiem było więc testem w wielu wymiarach. Z jednej strony od pierwszej minuty Zlatan Alomerović – autor najpierw błędu, ale później zwycięskich parad dających awans do finału Pucharu Polski. Od jego dyspozycji na tle Śląska zależało, na kogo w bramce postawi Piotr Stokowiec w przyszłotygodniowym finale w Lublinie.

POWRÓT BANITY

Do składu sensacyjnie wrócił Żarko Udovicić. Serbski obrońca ostatnie spotkanie w barwach Lechii rozegrał jeszcze jesienią w derbach przeciwko Arce, kiedy zobaczył czerwoną kartkę. Kolejne tygodnie naznaczone były najróżniejszymi zdarzeniami, pozwalającymi powątpiewać, że wróci do normalnego, futbolowego życia. Najpierw diagnoza kardiologiczna, wskazująca na problemy z sercem, podsycona (niepotwierdzonymi nigdy) medialnymi spekulacjami o zawale serca. Później dość niespodziewane wideo w okresie początków pandemii w Polsce, na którym Serb bawi się w bliżej nieokreślonej części Europy, świętując wieść informującą go o przyszłym ojcostwie. Do tego przedłużająca się absencja – poszczególni kibice zwyczajnie zapomnieli o istnieniu Udovicicia. 

 

 

DWIE PIECZENIE?

Trener Piotr Stokowiec trafił w dziesiątkę. Nie dość, że gola zdobył Omran Haydary, który od przegranego 0:3 meczu z Cracovią wrócił do łask trenera, to jeszcze szkoleniowiec dał odpocząć kilku najważniejszym zawodnikom. Starczyło na 2:1, wyprzedzenie Śląska w ostatecznym rozrachunku i zajęcie 4. miejsca w lidze – dobrego, a już na pewno bardzo dobrego, jeśli w piątek drużyna ponownie po roku wzniesie Puchar Polski.

Najważniejszy mecz w sezonie już w piątek o 20 w Lublinie. Relacja na antenie Radia Gdańsk

37. kolejka PKO Ekstraklasy: Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 1:2 Mączyński 19′; Haydary 17′, Tamas – samobójcza 56′

Śląsk: Putnocky -Celeban, Israel Puerto, Tamas, Stiglec – Łabojko, Mączyński (k), Scalet (Szpakowski 72′), Łyszczarz (Samiec-Talar 62′) Marković – Exposito

Lechia: Alomerović – Żuk (Dymerski 90′), Nalepa, Maloca, Udovicić -Makowski, Kryeziu, Lipski (Paixao 74′) – Haydary (Gomes 61), Mihalik – Zwoliński

 

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj