Czy to tylko złe miłego początki? Trefl przegrywa otwarcie ze Śląskiem po rażących błędach

Śląsk Wrocław lepiej otwiera ćwierćfinały Energa Basket Ligi. W pierwszym meczu toczącej się do trzech wygranych rywalizacji, wygrał z Treflem Sopot 76:71, ale stykowy wynik nie jest odzwierciedleniem boiskowych wydarzeń. Przyjezdni nie nawiązali walki, w dodatku fatalnie pudłowali z dystansu. Sopocianie od początku mieli problem ze złapaniem rytmu, przegrywali w zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty i tylko końcówka spotkania dała trochę emocji. W niej drużyna z Trójmiasta odrobiła większość strat, ale kiedy tylko wypracowała sobie przechwyty, chwilę później potrafiła „koncertowo” zepsuć ten trud w ataku.
Na tle kolegów wyróżniał się Łukasz Kolenda, prezentujący dużo wyższą skuteczność od zmiennika Nikoli Radicevicia. Serb spisywał się fatalnie zza łuku, pudłując serię ośmiu rzutów za trzy. Dopiero ten dziewiąty znalazł drogę do kosza, ale to było za mało, by przeciwstawić się sprytnemu tego dnia Śląskowi.

BAŁKAŃCZYCY POGRĄŻYLI TREFLA

Wrocławianie lepiej zagrali na zbiórkach,częściej dzielili się piłką a prym wiedli rozgrywający Strahinja Jovanović i skrzydłowy Ivan Ramljak. Ten pierwszy świetnie dyrygował grą, drugi natomiast bardzo mądrze spisywał się w obronie, wymuszając wiele złych zagrań sopocian. Do tego rewelacyjnie w końcówce spisał się Kyle Gibson, który obudził się w najważniejszym momencie, gdy Trefl zniwelował straty do 4 oczek. Wówczas to właśnie Amerykanin powiódł zespół z Dolnego Śląska do punktów, a w konsekwencji także do pierwszej wygranej.

Trener przegranego Trefla będzie miał 48-godzin na znalezienie recept na trawiące jego zespół choroby. A tych we wtorek było zatrważająco dużo – straty, złe decyzje, podania w nogi, proste błędy w obronie, i tak dalej, i dalej. Największą bolączką jest jednak skuteczność, ta zza łuku zatrzymała się na wstydliwych 14-procentach. Zadane w tytule pytanie jest jednak celowe  – ma skłonić do refleksji nad obliczem Trefla. To zespół przypominający kameleona, na parkiecie kreśli najróżniejszymi kolorami, nierzadko też tymi bardzo ciepłymi. Jeśli Marcin Stefański chce uznać ten sezon za udany, będzie musiał poszukać nowego płótna i wykonawców gotowych malować w zupełnie innych barwach.

Pierwszy mecz ćwierćfinałowy: Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 76:71 (19:18, 26:17, 14:12, 17:24).
Punkty:

Śląsk Wrocław: Ivan Ramljak 20, Strahinja Jovanovic 16, Kyle Gibson 15, Ben Mccauley 9, Aleksander Dziewa 8, Mateusz Szlachetka 3, Michał Gabiński 3, Elijah Stewart 2, Szymon Tomczak 0, Jan Wójcik 0, Kacper Marchewka 0;

Trefl Sopot: Łukasz Kolenda 22, Nuni Omot 10, Nikola Radicevic 10, Paweł Leończyk 10, Darious Moten 7, Michał Kolenda 6, Martynas Paliukenas 4, Dominik Olejniczak 2, Karol Gruszecki 0.

 Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw) 1-0 dla Śląska. Drugi mecz zostanie rozegrany we Wrocławiu 2 kwietnia (godz. 17.35).

Paweł Kątnik

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj