Arka remisuje z Widzewem i mocno oddala się od awansu. Teraz musi liczyć na potknięcia rywali

Bruk-Bet Termalica zagrał dla Arki. Wygrał z GKS-em Tychy, gdynianie mieli wszystko w swoich rękach. Wygrywają swoje mecze – awansują. Nie wygrywają – muszą liczyć na potknięcia innych. Trudno o lepszą motywację. Tymczasem gdynianie z Widzewem grali tak, jakby zwyciężyć nie chcieli, jakby to nie był jeden z czterech kluczowych meczów. Tylko zremisowali 0:0. Uprzedzając nieco wydarzenia – gdynianie z Widzewem zremisowali 0:0, a to mocno komplikuje ich sytuację w tabeli. Arka do drugiego Radomiaka traci trzy punkty. Do rozegrania jeszcze trzy mecze, w tym bezpośrednie starcie i to jest najlepsza wiadomość dla żółto-niebieskich. Jeżeli wygrają wszystkie spotkania, to będą w tabeli nad zespołem z Radomia. W pierwszym spotkaniu Arki z Radomiakiem był bezbramkowy remis, więc zwycięzca rewanżu będzie miał lepszy bilans od rywala.

Problem w tym, że w grze jest jeszcze GKS Tychy, który ma aktualnie tyle samo punktów, co Arka. A ten zespół w tym sezonie dwukrotnie pokonał żółto-niebieskich, więc bilans ma oczywiście lepszy. W przypadku równej liczby punktów to GKS będzie nad Arką w tabeli. Gdynianie mieli wszystko w swoich rękach, ale na własne życzenie są w sytuacji, w której muszą liczyć na potknięcie rywali.

DOBRE 30 MINUT

Jeżeli chodzi o to, co działo się na boisku, to pierwsze dwa kwadranse w wykonaniu Arki były jeszcze niezłe, gdynianie prowadzili grę, mieli początkowo problem z kreowaniem sytuacji, ale i te się w końcu znalazły. Christian Aleman po świetnym dośrodkowaniu Arkadiusza Kasperkiewicza fatalnie jednak spudłował, a Fabian Hiszpański nie odnalazł się w tłoku i nie spuentował niezłej akcji strzałem. Później jednak gra przestała się kleić, to Widzew przejął piłkę i gospodarze niewiele potrafili zrobić. To samo można jednak powiedzieć o gościach, więc do przerwy był bezbramkowy remis.

Brakowało w Arce środka pola, nie potrafili gospodarze utrzymać się dłużej przy piłce, przejść sprawnie z obrony do ataku. Jeżeli pojawiały się akcje, to po szybkich zrywach skrzydłami lub przejęciu piłki na połowie rywala. Tak było, kiedy po dobrej akcji w polu karnym bramkarza minął Aleman, ale z ostrego kąta próbował krzyżakiem wkręcić piłkę do bramki. Miało być efektownie, wyszło beznadziejnie.

Goście też w końcu poważnie sprawdzili Daniela Kajzera, byli blisko gola, ale bramkarz Arki znów udowodnił bardzo wysoką formę. Poza grą nogami prezentuje się znakomicie.

BRAKOWAŁO JAKOŚCI

Trzeba oddać gospodarzom, że w ostatnim kwadransie rzeczywiście ruszyli, a niósł ich doping. Jest ogromna różnica między meczami bez kibiców i z nimi, to było widać. Ale od głośnego wsparcia na boisku przybywa zaangażowania, a nie jakości, a tej po prostu brakowało. Remis z Widzewem wymęczył wszystkich, a ucieszył tylko GKS Tychy i Radomiaka.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj