Nowość w Arce – młodzieżowiec, który robi różnicę. Olaf Kobacki zapewnił zwycięstwo z Widzewem

Olafa Kobackiego od momentu, w którym został przedstawiony w Arce, kreowaliśmy na zawodnika, który zrobi różnicę. Młodzieżowca, który nie tylko nie będzie przeszkadzał, ale sporo wniesie do gry. Minął niecały tydzień, a prognozy już się sprawdziły. Sprowadzony z Atalanty Bergamo piłkarz wyciągnął żółto-niebieskich ze studni i poprowadził do zwycięstwa z Widzewem 3:1. Na takiego zawodnika Dariusz Marzec czekał. Sporo mówi się o potencjale Kacpra Skóry czy Mateusza Stępnia, ale szkoleniowiec potrzebował piłkarza na dziś, a nie na jutro. I kiedy go dostał, od razu mocno mu zaufał. A to zaufanie błyskawicznie zaczęło się spłacać.

Kobacki wyciągnął Arkę z naprawdę trudnej sytuacji, bo gdynianie mecz z Widzewem zaczęli beznadziejnie. W obronie wyglądali katastrofalnie, a twarzą tej mizerii był Luis Valcarce, który „asystował” przy golu Marka Hanouska z 10. minuty meczu, a niedługo później był bliski powtórzenia tego wyczynu, ale goście z tej uprzejmości nie skorzystali. Gdynianie potrzebowali 20 minut, żeby cokolwiek pokazać. A kiedy w końcu spróbowali, okazało się, że Widzew wcale nie jest groźny, a zrobił tylko tyle, na ile Arka pozwalała.

ADAMCZYK Z KOLEJNĄ ASYSTĄ

Gdynianie ruszyli więc do przodu i zaczęli powoli przeważać. Starał się Aleman, ale choć był aktywny, to jednak nie potrafił zaskoczyć Jakuba Wrąbla. Aktywny był też Hubert Adamczyk, który po raz kolejny udowadniał, że piłka przy nodze mu nie przeszkadza. To wykorzystał tuż przed przerwą, kiedy dograł na głowę Kobackiego, ten z łatwością przeskoczył obrońcę i wpakował piłkę pod poprzeczkę. Arka mogła odetchnąć, po przerwie nie musiała już gonić wyniku.

KOBACKI POKAZAŁ JAKOŚĆ

Trzeba też oddać gdynianom, że na drugą połowę wyszli tak, jakby Widzewa w ogóle nie było. Gdynianie przejęli piłkę, inicjatywę oczywiście też, i szukali sposobu na trafienie do siatki. Różnicę potrafił zrobić Kobacki. Pierwszy sygnał dał szybko wchodząc w drybling, ale rywale zatrzymali go faulem na skraju pola karnego. Później było doskonałe dogranie w pole karne, ale też beznadziejny strzał Marcusa. W końcu Kobacki sam rozwiązał problemy. W 69. minucie dobrze przyjął trudne podanie Arkadiusza Kasperkiewicza, ruszył do końcowej linii, nawinął obrońcę i z niełatwej pozycji nie dał szans bramkarzowi. Akcja palce lizać – takiej bezczelności w połączeniu z jakością trzeba oczekiwać od młodzieżowców.

JEST NAPASTNIK

Kobacki chwilę później zszedł z boiska, więc o sobie mógł przypomnieć Karol Czubak. Długimi fragmentami meczu jedyne, co mógł zrobić, to walczyć z obrońcami, ale w najważniejszej chwili znów był tam, gdzie powinien. W 80. minucie dostawił nogę do piłki, którą wystawił mu Stępień, a wcześniej „machnął” się przy niej Aleman. 3:1, można było rozpoczynać odliczanie do ostatniego gwizdka.

Widzew ruszył jeszcze w końcówce, ale swoje szanse miała też Arka. Kacper Krzepisz pokazał, że na miejsce w składzie zasługuje, a Christian Aleman, że do aktywności musi dołożyć więcej konkretów. Było go mnóstwo, ale liczb nie wypracował. Uczyć może się od Kobackiego, który spisał się doskonale, wyciągnął Arkę z trudnej sytuacji i de facto zapewnił trzy punkty.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj