Lechia szukała sposobów, znaleźli je Durmus i Conrado. W pełni zasłużone zwycięstwo w Niecieczy

Dominacja, kontrola, komfort – tak w skrócie można opisać mecz Lechii w Niecieczy. Gdańszczanie oczywiście nie zagrali bezbłędnie, ale dyktowali warunki, szukali sposobów na rywali, a znalazł je Ilkay Durmus. Skrzydłowy dwoma bliźniaczymi dośrodkowaniami dwukrotnie rozmontował defensywę Bruk-Betu Termaliki, a Lechia wygrała 2:0. Tomasz Kaczmarek zaskoczył decyzjami personalnymi. Na prawej stronie obrony wystawił Tomasza Makowskiego, ale z tego pomysłu wycofał się już po 45 minutach. Pomocnik grał słabo, często mylił się w obronie, a pochwalić można go za dwa odbiory na połowie rywala. Ze swoich obowiązków defensywnych wywiązywał się jednak niedostatecznie.

Inaczej wyglądała lewa strona, którą Lechia głównie atakowała przed przerwą. Rafał Pietrzak był aktywny na połowie Bruk-Betu Termaliki, Conrado dobrze spisywał się jako skrzydłowy, a chętnie z tym duetem współpracował Flavio. Przyniosło to nawet bramkę, której jednak uznać sędzia nie mógł, bo Pietrzak był na spalonym. Martwić kibiców biało-zielonych mógł tylko fakt, że kiedy już niecieczanie ruszali do ataków, szybko zdobywali teren. Dusanowi Kuciakowi nie potrafili jednak poważnie zagrozić.

DURMUS ZNALAZŁ SPOSÓB

Drugą połowę Lechia rozpoczęła piekielnie mocno, od razu do siatki mógł trafić Kacper Sezonienko, ale uderzył niecelnie. Wcześniej świetną pracę wykonał Flavio, który odebrał piłkę pod polem karnym Bruk-Betu i dograł do młodszego kolegi. Był to zwiastun huraganu, który nastąpił niespełna 10 minut później. Durmus w 55. minucie dośrodkował na dalszy słupek do Conrado, ten przytomnie i perfekcyjnie zgrał do Flavio, który wpakował piłkę do pustej bramki. Minutę później Durmus znów wypatrzył Conrado w polu karnym, który tym razem nie asystował tylko przyjął i sam pokonał bramkarza. 2:0, gospodarze na deskach.

Później jeszcze gdańszczanie mogli stworzyć kilka sytuacji, ale też nie starali się szczególnie o kolejne bramki. Gospodarze z kolei raz uderzyli groźnie, a Kuciak pokazał bardzo dobry refleks. W ostatnich dwóch kwadransach kibice raczej się wynudzili, ale ci z Gdańska narzekać nie mogą – Lechia po raz kolejny zaprezentowała się z bardzo dobrej strony.

To było w pełni zasłużone zwycięstwo, gdańszczanie pokazali wyższą kulturę gry, zdominowali rywali i przynajmniej tymczasowo awansowali na pozycję lidera PKO BP Ekstraklasy.

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj