Niespodzianka w Bełchatowie. Trefl w rezerwowym składzie postawił się PGE Skrze

(Fot. 400mmpl/Paweł Piotrowski)

Wydawało się, że nie będzie wielkich emocji i Trefl szybko przegra w Bełchatowie. Skończyło się trzygodzinnym pojedynkiem, a w rolach głównych wystąpili rezerwowi. Gdańszczanie nie wygrali z PGE Skrą, ale zdobyli bardzo cenny punkt i znów pokazali, że mogą walczyć z najmocniejszymi.

Po dwóch setach sytuacja w Bełchatowie była jasna. Gospodarze prowadzili 2:0, oba sety wygrali do 20. Trefl potrafił się zbliżyć, ale poważnie zagrozić rywalom już nie. Wszystko zmierzało ku temu, by PGE Skra spokojnie skończyła mecz w trzech setach.

Michał Winiarski musiał szukać nietypowych rozwiązań i grać ryzykownie. Odwagi nie zabrakło. W końcówce drugiego seta Bartłomieja Lipińskiego zmienił Patryk Łaba, przed trzecią partią Lukasa Kampę zastąpił Łukasz Kozub. To był tylko początek zmian, bo później w trakcie meczu weszli też Kevin Sasak, Dawid Pruszkowski czy Jordan Zaleszczyk. W pewnym momencie gdańszczanie grali właściwie całkowicie rezerwową szóstką. Ale to działało, przynosiło solidne efekty. W trzecim secie udało się wyjść z bardzo trudnej sytuacji. Od 5:10 na 10:10. Kolejna świetna seria Treflowi trafiła się w końcówce. Od 19:19 na 24:20. Trochę nerwów jeszcze było, ale ostatecznie gdańszczanie wygrali 25:23.

Świetnie grał Sasak, swoje robili Reichert i Łaba. Ten eksperymentalny skład niespodziewanie zupełnie zaskoczył PGE Skrę. W czwartej partii Trefl miał delikatną przewagę, ale w newralgicznym momencie od 16:15 zaczął stopniową ją powiększać. Po asie serwisowym Lukasa Kampy, który pojawił się na parkiecie tylko na zagrywkę, było 22:17. Trefl ten set wygrał 25:21 i zapewnił sobie co najmniej punkt.

ZABRAKŁO NIEWIELE

PGE Skra odżyła w tie-breaku, od samego początku miała widoczną przewagę. To były dwa, czasem trzy punkty, których Trefl nie potrafił odrobić. Michał Winiarski poprosił o przerwę przy 8:11. Po niej dobrze na lewy atak rozegrał Kampa, ale pomylił się Reichert, atakując w aut. Chwilę później zagrywkę zepsuł Dick Kooy, a asem popisał się zadaniowo wchodzący Bartłomiej Lipiński. Było 10:12. Dobrze blok obił Karol Kłos, któremu skutecznie odpowiedział Sasak. W kolejnej akcji ratując się w bloku podwójnie piłkę odbił Urbanowicz i PGE Skra miała piłkę meczową. W bardzo trudnej sytuacji atakował Sasak i pomylił się, trafił w aut. To był jego jedyny zepsuty atak w meczu, skutecznie trafił 17 razy, a łącznie zdobył 21 punktów.

Nie wystarczyło to, by wygrać z PGE Skrą, ale zdobyty w Bełchatowie punkt i tak jest bardzo cenny. Trefl goni ósmy w tabeli GKS Katowice, traci do niego sześć punktów, ale rozegrał dwa mecze mniej.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj