Nie tylko Lechia. Wielkie polskie marki, które mierzyły się ze spadkiem

(Fot. Krzysztof Mystkowski/KFP)

Niecodzienną sytuacją jest degradacja drużyny, o której w poprzednich sezonach śmiało można było mówić, jako o czołowej w kraju. Przeszłe sukcesy w postaci Pucharu Polski, Superpucharu i regularne wieńczenie sezonu w okolicach podium schodzą na drugi plan, gdy zespół żegna się z najwyższą klasą rozgrywkową. 

Temat spadku Lechii poruszany jest w każdej dyskusji na temat polskiej piłki. Biało-zieloni od sezonu 2013/14 regularnie – z wyjątkiem 13. miejsca w 2018 roku – kończyli sezon w górnej części tabeli. Po drodze sięgali również po krajowe puchary, grali w eliminacjach do pucharów europejskich, a także zdobywali brązowy medal w sezonie 2018/19. Nie dziwi więc fakt, że ich degradacja jest dla fanów polskiego futbolu szokiem, a także tematem numer jeden we wszelkich podsumowaniach sezonu.

SPADAJĄCA „BIAŁA GWIAZDA”

Lechia nie jest jednak pierwsza, a żeby przyjrzeć się podobnym przykładom, wcale nie trzeba cofać się bardzo daleko w przeszłość, bo tylko o jeden sezon. Historia Wisły Kraków wzbudziła jeszcze większe kontrowersje. „Biała Gwiazda” spadła po 26 sezonach w najwyższej klasie rozgrywkowej. W tym czasie osiem razy sięgała po mistrzostwo Polski, a także pokonała FC Barcelonę w meczu eliminacji do Pucharu UEFA.

Wisła stopniowo obniżała loty od sezonu 2011/12, który zakończyła na 7. pozycji. Od tamtej pory zespół z Krakowa przestał liczyć się w grze o mistrzostwo i przez kolejne lata, kończył w okolicach środka tabeli. Sezon 2021/22 wymknął się spod kontroli i ostatecznie Wisła pożegnała się z Ekstraklasą, zajmując 17. pozycję.

Sezon w I lidze wydaje się dobrze wpływać na „Białą Gwiazdę”. Choć nie są dominatorem zaplecza Ekstraklasy – utrzymują formę, która pozwala na nadzieje na awans. Obecnie Wisła zajmuje 5. miejsce w tabeli, które premiowane jest barażami. Kibice do samego końca mogą liczyć na powrót swojego klubu tam, gdzie jego miejsce, czyli w polskiej elicie.

WPADKI I WIELKIE POWROTY

Górnik Zabrze jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w historii polskiej piłki nożnej. To tylko obrazuje, z jak wielkim szokiem i bólem mierzyli się jego kibice w momencie, gdy żegnali się z ekstraklasą w sezonie 2009/10 oraz 2016/17.

Zespół z Zabrza jest 14-krotnym mistrzem Polski. Oprócz tego Górnik osiągał wiele w Europie, m.in. w 1968 roku awansował do ćwierćfinału ówczesnego odpowiednika Ligi Mistrzów, a w 1970 roku sięgnął po srebro w Pucharze Zdobywców Pucharów.

Spadki Górnika wyglądały tak, jak zapewne życzyliby sobie tego kibice z Gdańska. Za każdym razem były to jednosezonowe przygody w I lidze, po których do elity wracali jako nowy, lepszy zespół. Najlepiej zaprezentowali się jako beniaminek w sezonie 2017/18. Wtedy Górnik zakończył sezon w ekstraklasie na 4. pozycji i po 23 latach wrócili do europejskich pucharów.

Pozostając na Śląsku, a także wśród najbardziej utytułowanych ekip w Polsce, nie można zapomnieć o Ruchu Chorzów. To również 14-krotny mistrz Polski oraz zespół z sukcesami w Europie. Ich spadek jest jednak przeciwieństwem przygód Górnika oraz tym, czego w Gdańsku chcielibyśmy uniknąć.

Ruch z Ekstraklasą pożegnał się w sezonie 2016/17. Był to dopiero początek kryzysu, gdyż przez następne sezony drużyna ta spadała coraz niżej, aż trafiła do III ligi. Aktualnie chorzowianie są w trakcie procesu wstawania z kolan. W sezonie 2020/21 awansowali do II ligi po to, by rok później błyskawicznie znaleźć się w I lidze. W tym momencie są na świetnej drodze do tego, aby znaleźć się ponownie w ekstraklasie. Ruch zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli, które na ten moment dawałoby im bezpośredni awans i powrót do elity po sześciu latach absencji.

OD ZERA DO BOHATERA

Z jeszcze dłużą tułaczką po niższych ligach niż Ruch, zmagał się łódzki Widzew. Czterokrotny mistrz Polski oraz półfinalista Ligi Mistrzów z ekstraklasy spadł w sezonie 2013/14. Wydarzenie to rozpoczęło falę niepowodzeń, która zakończyła się nawet chwilowym upadkiem klubu.

Sezon w I lidze zakończył się dla łodzian fatalnie, bo przedostatnim miejsce i pewną degradacją. Do tego doszły kłopoty finansowe, a co za tym idzie, upadek spółki RTS Widzew Łódź SA. Na jej miejsce powołano nowy podmiot – Stowarzyszenie Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź, który w sezonie 2015/16 wystartował w rozgrywkach IV ligi.

Od tej chwili historia klubu zaczęła pisać się na nowo. Po dwa sezony Widzew spędził zarówno w trzeciej lidze, jak i w drugiej oraz pierwszej. Do najwyżej klasy rozgrywkowej powrócił dopiero w obecnie trwających rozgrywkach. Mogłoby się wydawać, że powrót do elity po ośmiu latach będzie mocnym zderzeniem ze ścianą. Widzew zajmuje jednak dziewiąte miejsce w tabeli, ze sporą nadzieją na zakończenie sezonu w czołowej szóstce.

Razem z Widzewem z solidnego sezonu może cieszyć się Łukasz Zjawiński, czyli zawodnik Lechii, który został wypożyczony do beniaminka. Barwy łodzian będzie reprezentował jednak do 30 czerwca 2023 roku, a po wygaśnięciu umowy piłkarz ma wrócić do mierzącej się z degradacją Lechii.

Historia napisała różne scenariusze dla znanych marek, które wylądowały poza ekstraklasą. Kibicom biało-zielonych pozostaje nadzieja, że scenariusz gdańszczan będzie bliższy temu, co widzieliśmy w Wiśle lub w Górniku, aniżeli w Widzewie lub Ruchu, które na ekstraklasę musiały czekać co najmniej kilka lat, odwiedzając przy okazji jeszcze niższe szczeble.

 

Jakub Krysiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj