Problemy w pierwszym secie, nerwy w drugim, spokój w kolejnych. Polacy w finale Ligi Narodów!

(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)

Zaczęło się od nerwów, zmian i dezorientacji. Skończyło – zwycięstwem w czterech setach. Polscy siatkarze awansowali do finału Ligi Narodów. Japonię pokonali nie bez problemów 3:1 (19:25, 28:26, 25:17, 25:21), ale wykonali zadanie. W finale zagrają z Amerykanami.

Przed meczem Polacy jak mantrę powtarzali, że trzeba być gotowym na szybką grę Japończyków. Że to nie jest przypadkowy rywal, że ma swoje atuty, nawet jeżeli są inne niż zespołów ze światowego topu. Wiedzieli, powtarzali, a i tak zostali zaskoczeni jakością Japończyków w pierwszym secie. Najbardziej chyba Bartosz Bednorz. Cierpliwość Nikoli Grbicia szybko się wyczerpała, zdjął Bednorza, a wprowadził Wilfredo Leona. Ten rozruszał nieco grę Polaków, ale cudów już nie zdziałał. Japończycy wygrali 25:19.


(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)

Pozytywną dynamikę Polacy wykorzystali na początku drugiej partii. Szybko udało się wypracować przewagę, korzystając też z gorszego momentu rywali. I nie chodzi o sam początek, bo Polacy prowadzili 15:11 czy 17:14. Od tego momentu zatrzymali się jednak w jednym ustawieniu i Japończycy najpierw zminimalizowali straty, a później wyrównali na 18:18. Gospodarzom udało się odskoczyć na dwa punkty, ale szybko znów był remis. Dwie okazje do zakończenia seta Polacy zmarnowali. Japończycy wypracowali sobie break-point, mieli więc setową przy 26:25, ale również z niej nie skorzystali. Blok Leona dał kolejną szansę Polakom, a partię zamknął w końcu Łukasz Kaczmarek przy 28:26.


(Fot. Tymoteusz Kobiela/Radio Gdańsk)

Zupełnie gra Japończyków rozsypała się w trzecim secie. Polacy mocno ruszyli przyjęcie rywali, a za tym poszła dużo lepsza gra blokiem biało-czerwonych i – co oczywiste – słabsza w ataku zespołu przyjezdnych. Gospodarzom pomógł też spokój, którego nie mogli znaleźć we wcześniejszych odsłonach. Wygrali też spokojnie 25:17.

Japończycy w czwartej partii odżyli, ale Polacy nie spuścili z tonu. Gra nieco się wyrównała, z tym zastrzeżeniem, że w kluczowych momentach dodatkową jakość dokładali biało-czerwoni. Jak Aleksander Śliwka z pola zagrywki, wypracowując Polakom przewagę 19:15 od 16:15. Nerwów już nie było. Przewagę Polacy utrzymali, mecz zakończył z lewego skrzydła Śliwka.

To nie był idealny występ Polaków, Japończycy mieli swoje momenty i naprawdę mocno nacisnęli na ekipę Grbicia. Biało-czerwoni przetrwali jednak trudny moment, obronili się przed stratą drugiego seta i ostatecznie wyszli z tego zwycięsko. O złoto zagrają z Amerykanami.

Polska – Japonia 3:1 (19:25, 28:26, 25:17, 25:21)

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj