Mnóstwo błędów, za mało jakości. Arka przegrywa pierwszy ligowy mecz od prawie trzech miesięcy

(Fot. Piotr Hukalo / Trojmiasto.pl / KFP)

Zaczęło się fatalnie. Od braku koncentracji, indywidualnego błędu i rzutu karnego. Później było lepiej, nawet naprawdę dobrze, ale ostatecznie problemy z koncentracją, proste pomyłki naznaczyły mecz Arki w Niecieczy. Gdynianie przegrali z Bruk-Betem Termalicą 1:2.

Dość nietypowo w Arce negatywnym bohaterem na początku meczu był Olaf Kobacki. Po złym dośrodkowaniu z rzutu rożnego rywali próbował wybić piłkę, ale uprzedził go Wiktor Biedrzycki. Kobacki nogi nie cofnął, trafił rywala i sprokurował rzut karny. Sam poszkodowany pewnie pokonał Pawła Lenarcika.

Arka szybko odpowiedziała, Karol Czubak wykorzystał dobre dośrodkowanie Przemysława Stolca i złe krycie Biedrzyckiego. Głową ładnie trafił do siatki. Tyle tylko, że wcześniej akcję spalił Sebastian Milewski i gola trzeba było anulować. Ale Czubak chwilę później, w 25. minucie, znów się zaznaczył. Łatwo ograł Biedrzyckiego i został przez niego sfaulowany. Stoper z Niecieczy robił wiele, by zostać zapamiętanym po tym meczu. I pozytywnie, i negatywnie. Z rzutami karnymi różnie w tym sezonie w Arce bywało, tym razem do piłki podszedł Kobacki i wyrównał.


Arka miała też jeszcze jedną sytuację Czubaka przed przerwą, ale zabrakło mu lepszej decyzji i został przyblokowany przez obrońcę. Generalnie gospodarze popełniali sporo prostych błędów, łatwo tracili piłkę, ale gdynianie nie potrafili tego skapitalizować w konkretny sposób. Do przerwy było 1:1.

Na drugą połowę Bruk-Bet wyszedł lepiej nastawiony, bardziej skoncentrowany. Nie oznacza to bynajmniej, że grał dużo lepiej, ale przynajmniej nie wywracał się o własne nogi. A Arka dalej jakby momentami myślami była gdzie indziej. I przez to łatwo straciła bramkę. Paweł Lenarcik wybił na połowę boiska, Czubak głową strącił jednak do rywala. Kacper Karasek błyskawicznie uruchomił Adama Radwańskiego, wykorzystując brak organizacji defensywy żółto-niebieskich. Radwański trafił na 2:1.

Tym razem gdynianie nie zareagowali już tak dobrze, jak po pierwszym golu, ale i tak stworzyli sobie dobre sytuacje. Najlepszą zmarnował Kacper Skóra, który miał idealnie wystawioną piłkę na strzał, a huknął nad poprzeczką. Gdynianie mocniej nacisnęli w końcówce, głową groźnie próbował Kasjan Lipkowski – również bez powodzenia. Arka dalej popełniała też błędy, jak choćby Lenarcik, który bardzo źle wyprowadził piłkę, ale nie skorzystał z tego Andrzej Trubeha, trafił w bramkarza.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że to bardziej Arka punkty wypuściła, niż rywal je wywalczył. Gdynianie po wyrównaniu mieli inicjatywę, możliwości, jakość. Wszystko, by wywalczyć komplet punktów. Zagrali jednak niezdarnie, niechlujnie i przegrali pierwszy ligowy mecz od prawie trzech miesięcy.

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj