Piłkarze Lechii muszą wygrać z Widzewem, by nie stracić kontaktu z drużynami, do których obecnie tracą od pięciu (Arka, Motor) do siedmiu punktów (Pogoń, GKS Katowice, Widzew, Legia).
Trzeba wyrzucić z głowy przegrany mecz z Rakowem, w którym nawet przewaga jednego zawodnika nie wystarczyła do utrzymania remisu. Trzeba też zapomnieć o Radomiaku, który na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo czekał aż do 14. kolejki – i odniósł je właśnie w meczu z Lechią.
WRÓCIĆ DO PODSTAW
Pod pojęciem „podstaw” kryje się jeszcze cięższa praca i większa determinacja.
– To proste rzeczy: ciężka praca, zaangażowanie, wkładanie wysiłku oraz gra z większą ambicją, kiedy jesteśmy w posiadaniu piłki. Ambicją, by być bardziej odważnym, dyktować warunki na boisku i grać bardziej do przodu. Właśnie te elementy pomogły nam w poprzednim sezonie obronić się przed spadkiem. Widać, że to działa. To jest moje zadanie i sztabu trenerskiego, żeby zawodnicy czuli się dobrze mentalnie i byli odpowiednio przygotowani – stwierdził na przedmeczowej konferencji trener John Carver.
WIDZEW NIESTRASZNY
W sześciu wyjazdowych spotkaniach łodzianie wywalczyli tylko trzy punkty – 4 października pokonali w Niecieczy 4:2 Bruk-Bet Termalikę.
Wyniki poniżej oczekiwań sprawiły, że w Łodzi z trenerskiej karuzeli wypadali kolejni szkoleniowcy. Chorwat Igor Jovicevic objął drużynę 15 października. Widzew sezon rozpoczął pod wodzą Željka Sopića, którego pod koniec sierpnia zastąpił Patryk Czubak.
– Na pewno ich nowy szkoleniowiec jest bardzo entuzjastyczny. Przywiózł ze sobą agresywny styl – nie mam na myśli fizyczności, ale sposób grania. Widać, ilu zawodników atakuje przestrzeń i ilu idzie do przodu. Trener Jovicevic dał Widzewowi nowego ducha w ofensywie. Łodzianie są teraz bardziej aktywni i progresywni w ataku – podsumował szkoleniowiec Lechii.
Lechia – Widzew, sobota, godz. 14.45
Włodzimierz Machnikowski/puch





