Co wolno staruszkowi, to nie tobie… Czyli o tym, że za moich czasów starsi byli grzeczniejsi
Ech, co za czasy. Brutalnie jakoś się robi. Kiedyś narzekało się na młodzież, że krnąbrna, że klnie, że miejsca nie ustąpi. Teraz język dyskursu publicznego się splugawił. Agresywni bywają politycy, dziennikarze mówią polszczyzną potoczną, a nie potoczystą. A „hejt” w mediach społecznościowych i opinie pod artykułami ustępują miejsca napisom z toalet. Ostoją dobrych manier miało być pokolenie naszych babć i dziadków, ale niestety, już tak nie jest.