Brak ciepłej wody, brudna pościel i drut kolczasty w ogrodzeniu. Tak wyglądają polskie ośrodki kolonijne [RAPORT NIK]

Kuratorzy oświaty nie nadzorują kolonii i obozów zagranicznych – wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Co roku wybiera się na nie prawie 100 tysięcy dzieci i młodzieży. Jak podkreślają eksperci Izby, powodem jest luka w przepisach, którą zdaniem kontrolerów NIK, czym prędzej powinien zająć się Minister Edukacji Narodowej. MEN nie określił w rozporządzeniu w sprawie warunków wypoczynku, kto ma sprawować taki nadzór. Dużo do życzenia pozostawia standard niektórych obiektów rekreacyjnych. Organizatorzy jednej trzeciej kolonii i obozów nie zapewnili uczestnikom odpowiednich warunków. Przykładowo teren ośrodka w Kątach Rybackich był ogrodzony siatką z drutem kolczastym, nie zabezpieczono właściwie otworu studzienki kanalizacyjnej, a teren przylegający do pawilonu rekreacyjnego był zaśmiecony. W dodatku huśtawki i ławki na placu zabaw były zniszczone. Co szczególnie zbulwersowało NIK, ośrodek był kilkakrotnie kontrolowany przez kuratora, ale nie dopatrzono się nieprawidłowości.

Na innych obozach brakowało z kolei ciepłej wody, pościel była brudna, gniazdka elektryczne były uszkodzone, umywalki pęknięte, posadzki w łazienkach brudne, nie zabezpieczono też kominków w domkach przed dostępem dzieci.

NIK alarmuje, że znacząco wzrosła również liczba tzw. dzikich wypoczynków. To kolonie i obozy w kraju, których nie zgłoszono do kuratorium. W efekcie, nie obejmuje ich kontrola sanepidu i straży pożarnej, a rodzice nie mogą mieć pewności, kto i w jaki sposób zajmuje się ich dziećmi. W 2011 roku odnotowano takich dzikich wypoczynków 41, a w 2014 już 109.

Czytaj Raport NIK >>> TUTAJ

js/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj