Rzeczy z obozu koncentracyjnego w lesie. Rzecznik konserwatora: „To odpady”.

buty 1

Szczątki butów więźniów obozów koncentracyjnych, które znajdują się w lesie obok Muzeum Stutthof w Sztutowie, zostaną zabezpieczone. O sprawie wiedziano od czerwca, ale dopiero po tym jak ujawniły ją media, zapadły konkretne decyzje. BUTY Z AUSCHWITZ W STUTTHOFIE

Rzeczy należące do osób, które trafiały do obozów koncentracyjnych w czasie II wojny światowej, były rekwirowane. W Auschwitz więźniom zabierano ubrania i wszystko, co przy nich znaleziono. Ścinano włosy i wręczano pasiaki oraz tatuowano numer na ręce. Zabierano także buty i kazano nosić drewniaki. Część zabranych rzeczy przechowywano w obozie, część wywożono do Rzeszy.

Co najmniej od 1944 roku do Stutthof trafiły buty, które więźniowie później naprawiali. – Przywożono je z innych obozów koncentracyjnych, aby w obozowych warsztatach szewskich były naprawiane i kierowane do użycia w tak zwanym „drugim obiegu” – powiedział Radiu Gdańsk dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski.

W obozowej dokumentacji jest jedynie kilka pism potwierdzających transport obuwia. O jego naprawianiu mówili też byli więźniowie. Po wyzwoleniu obozu znaleziono pół miliona par. – Tylko część została zachowana na ekspozycji. Obecni pracownicy podejrzewali, że buty zostały rozkradzione po wojnie, tak ja cała reszta przedmiotów, która się tu znajdowała. Jednak jak się okazuje, zostały prawdopodobnie wywiezione i zakopane w lesie – stwierdził dyrektor instytucji.

yad vashem

Według Instytutu Yad Vashem obuwie w obozie Stutthof zostało przywiezione z Auschwitz. Na stronie instytutu opublikowano zdjęcia, na których widać tysiące butów zgromadzonych na terenie obozu.
Fot. Archiwum Instytutu Yad Vashem/collections.yadvashem.org

ODKRYCIE

Las w pobliżu muzeum jest rzadko odwiedzany, bo traktowany jest jak cmentarz. Nie zbiera się tu jagód lub grzybów. Niewiele osób więc wiedziało o tym, że są tu fragmenty butów, skórzanych pasków, butelek i porcelanowych przedmiotów.

Jedną z pierwszych osób, która ujawniła ten fakt jest historyk Otto Dov Kulka. Wspomina o tym w wydanej w 2014 roku książce „Pejzaże metropolii śmierci”. Po przeczytaniu tej informacji Grzegorz Kwiatkowski i Rafał Wojczal, którzy przygotowują film dokumentalny o obozie Stutthof, wybrali się do lasu. W czerwcu tego roku znaleźli w nim części butów i natychmiast zaalarmowali pracowników muzeum.

buty 2PRZEPYCHANKI, BO TO „ODPADY”

Las należy do Nadleśnictwa Elbląg. Znalezisko znajduje się za ogrodzeniem budynku poobozowego, tzw. Nowej Kuchni, a ten teren nigdy nie należał do muzeum. Jego pracownicy nie mogą więc samodzielnie podjąć działań.

10 lipca zastępca dyrektora instytucji Piotr Piechnik wysłał pismo do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Gdańsku. Ten stwierdził, że teren nie jest wpisany do rejestru zabytków i wniosek nie jest kierowany do właściwego organu. 21 lipca przekazał sprawę Wydziałowi Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, bo są to szczątki wojenne. Niewykluczone, że także ludzkie.

Musimy sobie powiedzieć jasno. To nie są pamiątki po więźniach obozu, nikt nie wyrzucił rzeczy, które do nich należały – tłumaczy rzecznik konserwatora Marcin Tymiński. – Są to półprodukty z czasów wojny, podeszwy. To pamiątka o niewielkiej wartości, odpady. Oczywiście, niemoralne jest, żeby to się walało po lasach – ocenia Tymiński.

Po tym, jak media poinformowały o znalezisku, Wojewódzki Konserwator Zabytków poczuł się przymuszony do ponownego zajęcia się sprawą. W poniedziałek wysłał na miejsce swego przedstawiciela, który stwierdził, że z dużą dozą prawdopodobieństwa mogą być to pozostałości z obozowych zakładów szewskich.

W lesie znajdują się też porozrzucane butelki i fragmenty naczyń. Odnalezione szczątki kostne są raczej pochodzenia zwierzęcego – czytamy w protokole z oględzin.

buty 3JEST DECYZJA, POMOGĄ UCZNIOWIE

Zdaniem przedstawicieli Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków teren powinni posprzątać przedstawiciele muzeum we współpracy z archeologiem i w porozumieniu z Nadleśnictwem Elbląg. – Być może w czasie tych prac znajdą się elementy warte zabezpieczenia – uważa Tymiński.

Dyrektor Muzeum Stutthof zapewnił, że jeśli przez kilka dni nie będzie padał deszcz, to rozpoczną się prace w lesie. – Chciałbym zrobić to jak najszybciej. Jest jeszcze problem skali i tego, co dodatkowo możemy znaleźć – powiedział Piotr Tarnowski. Pomoc w akcji oczyszczania lasu zadeklarowali już uczniowie sztutowskich i nowodworskich szkół.

Po II wojnie światowej zostało wiele pozostałości, np. niewybuchy odkrywane wciąż w miastach. Niewykluczone więc, że pamiątki z czasów wojny będą jeszcze znajdowane w lasach lub w innych miejscach. – Mam nadzieję, że w przyszłości decydenci będą reagowali szybciej na wnioski dotyczące takich odkryć – podkreśla dyrektor Muzeum Stutthof.

Marzena Bakowska/Sebastian Kwiatkowski/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj