Pytamy Lecha Wałęsę o wybory sprzed 25 lat. Mówi jasno: „Nie startowałem po karierę”

– Startowałem w tych wyborach po to, by dobić komunę – mówi naszej reporterce Lech Wałęsa o pierwszych, wolnych wyborach prezydenckich w 1990 roku.

25 listopada 1990 roku odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich w wolnej Polsce. Największe poparcie uzyskali w niej Lech Wałęsa i Stanisław Tymiński. Wałęsa dwa tygodnie później pokonał Tymińskiego, zdobywając 74 procent poparcia.

TAJEMNICZY CZŁOWIEK Z CZARNĄ TECZKĄ

Lech Wałęsa uważa, że start Stanisława Tymińskiego miał na celu jedno: rozbić jedność Solidarności. – Nie mogłem powiedzieć, że chcę dobić komunę, musiałem to po prostu zrobić. Tymińskiemu na pewno pomagali. Dostał lewe dokumenty, które nosił w słynnej czarnej teczce. Bezpieka je podrabiała, a wyjaśnienia nie były możliwe – mówił były prezydent.

Lech Wałęsa podejrzewa, że w teczce mogły znajdować się dokumenty dotyczące także jego. – Paszkwile, kserokopie… To była walka. Wiedziałem, że masa dokumentów była dorabiana. Był wieki sztab, który to robił. Dziwiłbym się, gdyby było inaczej. Jakieś nasze podatki na coś tam szły.

CAŁY CZAS IDĘ DO PRZODU

Zapytany, czy data 25 listopada jest dla niego ważna, odpowiedział, prosto: – Idę cały czas do przodu, tył w ogóle mnie nie obchodzi. To już przeszło, minęło. Patrzę, co by teraz zrobić do przodu. W tamtym czasie komuna była silna, wszystko nie było jeszcze rozstrzygnięte, więc moja pozycja była bardzo trudna. Nie mogłem powiedzieć tego, o co właściwie mi chodziło i po co w ogóle startowałem. Przecież nie po karierę – mówił Lech Wałęsa.

Anna Rębas/Maria Anuszkiewicz/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj