Skąd w kierowcach tyle agresji? Psycholog: „W aucie zachowujemy się inaczej”

Najpierw ostrzelano auto z wiatrówki, później pobita została kursantka i jej instruktor. W niedzielę doszło do kolejnego aktu agresji na drodze. Mężczyzna zaatakował nożem drugiego… bo ten nie dał się wyprzedzić.

Każdy kierowca spotkał się już z obelgami czy obscenicznymi gestami skierowanymi właśnie do niego. Zresztą większość z czytających ten tekst nie mogłaby powiedzieć, że nigdy nie zrobiła czegoś podobnego. Dlaczego osoby, które na co dzień są spokojne i ułożone, w aucie całkowicie się zmieniają?

O to zapytaliśmy psycholog społeczną prof. Hannę Brycz z Uniwersytetu Gdańskiego. Nad problemem agresji wśród kierowców zastanawiała się wraz z grupą studentów I roku studiów doktoranckich z psychologii na UG.

KIEROWCA – PAN I WŁADCA

Według nich, podstawowym powodem wzrostu agresji wśród zasiadających za kółkiem jest odgrywanie zupełnie innej roli niż na co dzień. – Sprawowanie kontroli nad pojazdem powoduje wzmocnienie autowaloryzacji, czyli postrzegania siebie jako pana sytuacji. To wszystko oczywiście zależy od różnych cech osobowości: od tego jak postrzegamy siebie, cały świat i czy w ogóle jesteśmy agresywni – mówi Hanna Brycz wraz ze studentami.

Jak tłumaczy psycholog, prowadzenie auta wiąże się z dużymi emocjami, które ktoś może źle odczytać. – Jazda samochodem wywołuje euforię i pozytywne emocje. Tym bardziej jeśli się przyspiesza, a w tle jest muzyka. Każde tego typu pobudzenia napędza człowieka do różnych zachowań. W zależności od tego, jak interpretujemy zachowania innych osób, może pojawić się agresja.

ZA KÓŁKIEM INNY CZŁOWIEK

Nawet doświadczeni kierowcy zachowują się za kółkiem inaczej niż na co dzień. Tymczasową zmianę charakteru determinuje poczucie odpowiedzialności. – Jest większe prawdopodobieństwo, że kontrolę straci kierowca niż przechodzień. Nawet jeśli to są te same osoby. W aucie zachowujemy się inaczej. Nagle mamy władzę, decydujemy o życiu swoim i innych – mówi profesor i jej doktoranci.

WIĘCEJ SATYSFAKCJI Z WOLNIEJSZEJ JAZDY

Lekarstwem może okazać się zaostrzenie, a przede wszystkim kontrola przestrzegania przepisów. – Sama często spotykam się z agresją, gdy jestem uczestniczką ruchu drogowego. Badania pokazują, że tendencja wzrostowa następuje zwłaszcza w tych krajach, które na to pozwalają. Dla przykładu w Szwecji czy RPA kierowcy znacznie bardziej stosują się do przepisów i tam tych przejawów agresji jest mniej – opowiada psycholog.

– Nie chodzi o samo ograniczenie prędkości – dodaje prof. Hanna Brycz. – To kwestia kontroli przestrzegania przepisów i świadomości ludzi. Gdybyśmy mieli zakodowane w głowach, że nie muszę pędzić 180 km/h, a wystarczy 120 km/h, by być zadowolonym, to nie denerwowalibyśmy się tak często.

Wiktor Miliszewski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj