Szpital nie okradł szpitala. Lecznica w Bytowie nie musi oddawać prawie dwóch milionów złotych

Prokuratura Okręgowa w Słupsku umorzyła śledztwo w sprawie miliona ośmiuset tysięcy złotych, których od szpitala w Bytowie żądała lecznica w Miastku. Chodziło o pieniądze, jakie Bytów dostał w styczniu 2014 roku od Narodowego Funduszu Zdrowia.
Była to zapłata za procedury medyczne wykonane w grudniu 2014 roku, gdy szpitale w Miastku i Bytowie funkcjonowały jako jedna spółka. Z początkiem 2014 roku zostały podzielone, ale pieniądze z kontraktu trafiły tylko do Bytowa. Szpital w Miastku złożył zawiadomienie o zagarnięciu miliona ośmiuset tysięcy złotych.

SZPITAL W BYTOWIE NIE POPEŁNIŁ BŁĘDU

Prokuratura Okręgowa w Słupsku uznała, że przestępstwa nie było, bo w grudniu 2013 roku umowę z NFZ miał tylko szpital w Bytowie, jako siedziba spółki powiatowej i nie ma znaczenia, że usługę wykonał szpital w Miastku. – Wystawienie faktur przez Szpital Powiatu Bytowskiego sp. z o.o. za usługi medyczne zrealizowane w grudniu 2013r. przez Szpital Miejski w Miastku sp. z o.o. było zgodne z umową zawartą wcześniej z NFZ, pomimo, iż ten był poinformowany o podziale szpitala w Bytowie. Wpłacając wynikającą z faktur kwotę na konto szpitala w Bytowie postąpił w jego ocenie zgodnie z obowiązującą w tym czasie umową. Dlatego też w żaden sposób nie został wprowadzony w błąd przez zarząd szpitala w Bytowie – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Słupsku Jacek Korycki.

NIE DOSZŁO DO PRZESTĘPSTWA

Prokuratura umorzyła także badany w tym samym śledztwie wątek rzekomego ukrywania ksiąg rachunkowych będących podstawą rozliczeń podatkowych podczas podziału szpitala powiatu bytowskiego na dwie części. Śledczy uznali, że nie doszło do przestępstwa. Decyzja nie jest prawomocna – szpital w Miastku może ją zaskarżyć do sądu.

MIASTKO MIAŁO PROBLEM Z PŁYNNOŚCIĄ FINANSOWĄ

Podział szpitala powiatu bytowskiego na dwie odrębne spółki na przełomie roku 2013 i 2014 obfitował w nieporozumienia. Szpital w Bytowie jednak pożyczył lecznicy w Miastku 600 tysięcy złotych, by tamtejsza spółka w ogóle mogła rozpocząć działalność. Miastko jednak i tak miało kłopoty z płynnością finansową. Brakowało pieniędzy nawet na wypłaty dla pracowników. W końcu zarząd szpitala miejskiego w Miastku uznał, że bytowska lecznica zagarnęła część pieniędzy i złożył zawiadomienie do prokuratury. – Czekam na pisemną decyzję prokuratury w tej sprawie, zapoznamy się i jeśli uznam, że mam podstawy to się od niej odwołamy – powiedziała reporterowi Radia Gdańsk prezes szpitala w Miastku Beta Kiempa.

Przemysław Woś/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj